Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Zapraszamy na wystawę malarstwa Janusza Reszki "Zawsze miłość" w AncyMonce w Łodzi!

Poniżej na Państwa życzenie kolejny raz publikujemy wywiad, który przeprowadziliśmy z Januszem Reszką – artystą malarz, który po 30 latach życia we Francji, powrócił do rodzimej Łodzi oraz Katarzyną Nowak-Reszką – aktorką, kompozytorką, projektantką strojów i muzą swojego męża, która po 30 latach wróciła do realizacji największych pasji. Inspirująca rozmowa z parą artystów, którzy przypominają o tym, co jest w życiu ważne…

A Państwa zapraszamy na kolejny wernisaż dzieł Janusza Reszki, który właśnie trwa w AnyMoce w Łodzi! 

Zdjęcia z ostatniej wystawy

******

- Cieszę się, że udało nam się spotkać w restauracji ,,Len i Bawełna’’ w Łodzi, ponieważ 2 października odbył się tutaj Pański wernisaż. Korzystając z okazji zapytam, czy są tu jakieś szczególne dla Państwa prace?

Janusz Reszka: To był pierwszy obraz, który namalowałem na wystawę w Alliance Française. Od niego wszystko się zaczęło. To był 2018 rok, czyli 4 już lata temu.

- To była pierwsza wystawa w Polsce po Pana powrocie do kraju?

JR: Pierwsza wystawa w Polsce po 30 latach pobytu we Francji.

- No właśnie, mieszkał Pan we Francji przez 30 lat. Czy Łódź jest pasjonująca w porównaniu z Paryżem?

JR: Bardzo! Bo Łódź, z którą jestem związany z powodu mojego urodzenia, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Po latach jest zupełnie inna - piękną kobietą się stała, ze szarej i smutnej babci. Do Polski przyjeżdżałem na chwilę, często odwiedzałem rodziców. Niestety po śmierci mamy przyjechałem zająć się mieszkaniem i wtedy właśnie powstała pierwsza moja wystawa. Właśnie wtedy poznałem Kasię…

- Czy wg Pani Łódź też rozwinęła się w piękną kobietę? Jest Pani łodzianką, więc perspektywa może być trochę inna.

Katarzyna Nowak-Reszka: Rzeczywiście nasza Łódź się rozwija od wielu lat w bardzo pozytywnym kierunku. Ja obserwuję również powrót Łodzi filmowej. Od 2014, kiedy zaczęłam się tą branżą zajmować aż do dzisiaj - to wszystko bardzo cieszy, bo dużo koprodukcji wróciło na nasze ulice. Z urodzenia jestem łodzianką, chociaż mieszkam od 20 lat pod Łodzią.

- Dzięki obrazom Pana, Łódź nabrała kolorów.

KR: Ale to chyba we wszystkich miastach w Polsce następują takie pozytywne procesy.

JR: Po powrocie, zauważyłem, że ludzie w Polsce się zmienili. Nie są tacy ponurzy, smutni, są weselsi. Łódź stała się bardzo kolorowa. I mnóstwo pozytywnych zmian.

- Wspomniała Pani, że od 2014 roku jest związana z branżą filmową. Chciałam poprosić, żeby przybliżyli Państwo swoje historie związane ze sztuką. Jak to się potoczyło, że są Państwo artystami?

JR: Można powiedzieć, że jestem napiętnowany przez rodzinę, bo mój dziadek był architektem, rzeźbiarzem i też „podmalowywał”. Mój ojciec - rysownik i litograf - skończył szkołę litograficzną i poligraficzną u Władysława Strzemińskiego. Moja mama była akwarelistką, więc jakoś to wpłynęło na mnie. W przedszkolu, wziąłem udział w konkursie plastycznym i zająłem pierwsze miejsce, o czym poinformował łodzian Express Ilustrowany. Podczas wywiadu z dziennikarzem, musiałem się zadeklarować, co ja będę chciał w życiu robić. Oczywiście powiedziałem, że będę malarzem, no i słowo się rzekło… W trakcie liceum jeździłem na plenery do Kazimierza, gdzie poznałem starszych ode mnie kolegów malarzy i potem zamieszkałem tam na stałe, na 10 lat. Kazimierz miał na mnie ogromny wpływ, bo wychodziłem w plenery i miałem ciągle kontakt z materią malarską.

- A jak ta droga wyglądała u Pani?

KR: Już jako sześciolatka chodziłam na lekcje baletu. W kierunku tańca, akrobatyki i baletu ciągnęło mnie od małego. Niestety miałam operację jako dziecko i musiałam zakończyć treningi. Wtedy rozpoczęła się moja przygoda z muzyką, z grą na fortepianie. Nigdy nie myślałam, że szkoła filmowa stanie się po 30 latach z powrotem moją szkołą, o której myślałam kończąc liceum. Projektuję też ubrania, ponieważ nic mi się nigdy w sklepach nie podoba. Na Janusza wernisaże zawsze coś szyję. Bardzo ważne jest, aby swoje pasje realizować. U mnie powróciły pasje z dzieciństwa, z którymi nie miałam kontaktu przez 26 lat.

- To bardzo ciekawe i być może inspirujące dla kogoś, kto porzucił nadzieję, że można wrócić do czegoś, co sprawiało nam radość w dzieciństwie.

JR: Niestety jest tak, że wiele dzieciaków interesuje się śpiewem, muzyką, czy świetnie maluje. Ale szkoła, a czasem też i rodzice po prostu tłamszą ten talent. Wszystkie dzieci są zdolne, tylko potem, bez wsparcia, one już nie chcą się tym zajmować. W podstawówce miałem w 6 klasie trójki z rysunku, dlatego, że pani kazała mi przy linijce rysować. Pomyślałem wtedy, że przecież ja potrafię rysować proste kreski bez linijki… (śmiech)

KR: Tak, w szkole często próbuje się zaszufladkować nas i uporządkować każdego w jakimś kierunku. Wiadomo, że nauczyciel chce dobrze, ale jednak na indywidualizm trzeba pozwolić, bo każde dziecko jest inne i rozwijając swoje pasje, rozwija się najlepiej. Zaszufladkowanie ludzi nie rodzi niczego dobrego, tylko hamuje rozwój emocjonalny, artystyczny, czy właśnie rozwój pasji u każdego z nas.

- Wyobrażają sobie państwo swoje życie bez sztuki?

KR: No nie… Bardzo ciężko by było…

JR: Ze sztuką byłem związany przez całe życie, bo po liceum zacząłem pracować w filmie, jako asystent kostiumologa a później kostiumograf. Parę lat później pracowałem w teatrze Jaracza, robiłem scenografię i w pewnym momencie, kiedy osiągnąłem już można powiedzieć wszystko w teatrze, to wyjechałem do Kazimierza, żeby kontynuować moją własną pracę twórczą.

- Zainteresowały mnie tytuły obrazów. Kto je wymyśla?

JR: Generalnie Kasia wymyśla tytuły. Gdy ja wymyślam jakiś tytuł, Kasia mówi: ,,nie, to za bardzo banalne, za bardzo wprost’’.

KR: Tak, te tytuły często się biorą w związku z różnymi skojarzeniami czy też wydarzeniami w naszym życiu. Ja cenię sobie tytuły, które są zagadką dla widza, które go motywują do tego, żeby poznawać obraz z bardzo różnych stron i dociekać, dlaczego tam jest właśnie taki tytuł.

JR: Na przykład ten obraz nosi tytuł ,,Opal’’. Dlaczego Opal ? Od wisiorka, który Kasia nosi.

- W tym przypadku jest to osobista historia w obrazie i w tytule...

JR: Kiedyś przypadkowo, chociaż uważam, że nie ma przypadków, wyczytałem, że opale są bardzo zdrowe na serce. Kasia ma słabe serduszko, więc natychmiast kupiliśmy opal i od tej pory nosi go cały czas.

KR: No tak, jako taki talizman. Na pewno nastawienie psychiczne pomaga, że wady, które mam od urodzenia, troszeczkę się niwelują i to pozytywne nastawienie sprawia, że jest lepiej.

- Większość tytułów Pańskich wernisaży jest bardzo optymistyczna. Niektóre z nich to: Wiosenna miłość, Imiona miłości, Miłość w Łodzi. Czy zawsze był Pan optymistą? Skąd ten optymizm brać?

JR: Urodziłem się z „bananem w górę”. Już jako niemowlę, byłem uśmiechnięty i stąd może ten mój optymizm. Zawsze byłem nastawiony pozytywnie. Wszystkie trudności łatwiej się pokonuje, jeżeli się podchodzi optymistycznie do problemu. A jeszcze jak człowiek jest zakochany, to dopiero ma dodatkowy motor do życia, do realizacji i do tworzenia.

- Czy mąż zaraża optymizmem? Czy Pani też jest z natury optymistką?

KR: Rzeczywiście tak się zdarzyło, że się spotkały pokrewne dusze, bo i ja mam mocno pozytywne nastawienie do życia. Mimo różnych trudności przez które przechodziłam (zdrowie), to zawsze, nawet z najtrudniejszych opresji, udawało się wychodzić pozytywnie. Myślę, że to jest tak, że jeżeli się już dużo przeżyje w swoim życiu, to zaczyna się patrzeć zupełnie inaczej i nawet najdrobniejsze rzeczy sprawiają nam radość i potrafimy się z nich cieszyć.

- Tak Państwo pięknie i naturalnie o tym mówią. Trudno spotkać dziś podobną postawę u ludzi. Mam wrażenie, że nie cieszymy się z małych rzeczy.

KR: Tak, tego się chyba trzeba nauczyć. Takie trudne doświadczenia uczą nas tego, żeby się cieszyć, czerpać z życia, a poza tym też zarażać innych tą pozytywną energią. To też dobrze robi dla wszystkich, nie tylko dla nas. Ważne, żeby dzielić się swoim szczęściem, pozytywną energią, bo wtedy inni też zaczynają inaczej patrzeć na świat i na życie. Choćby nawet przez chwilę się uśmiechnęli, to już dużo znaczy..

- Kolejny z tytułów obrazu to ,,Miłość jest najważniejsza’’. Czy według Państwa ludzie o tym zapominają?

JR: Miłość jest w każdym człowieku, ale ludzie się zatracają. Gonią za pieniędzmi, za karierą i zapominają, że właśnie miłość, nawet miłość własna jest ważna. Sami się katują. Powiem banalnie, że kochać świat należy zacząć od siebie samego, bo jeśli siebie ktoś nie lubi, to trudno mu lubić innych… Dlatego kochajmy siebie i spróbujmy tak samo kochać innych.

KR: Czasami ludzie pewnie boją się miłości. Mają już jakieś doświadczenia na tym tle i boją się jeszcze raz spróbować. Ale warto i to niezależnie, czy jest to dziecko, osoba starsza, czy naprawdę już dojrzała. Miłość daje radość w każdym wieku. I czy to miłość do drugiego człowieka, czy do zwierząt, muzyki, malarstwa, sztuki - miłość w różnym wymiarze. Ważne jest, żeby ludzie realizowali swoje pasje, bo to też im dostarcza wiele radości. Czyli i miłość, i pasje. To wszystko powinno być w naszym życiu.

- Zapytam artystów, czy w takim razie powinniśmy kierować się częściej sercem niż rozumem?

KR: Artyści najczęściej kierują się sercem, dlatego może łatwiej im ustrzec się przed zupełnie ślepą pogonią za pieniądzem. Często jest tak, że osoby wtopią się w pewien wir pracy. Budzą się w pewnym momencie i widzą, że tak naprawdę same te pieniądze i praca nie dają im już aż takiej radości, jaką wydawałoby się że osiągną. Czasami jakieś wydarzenie, nawet zdrowotne, może spowodować taką refleksję w życiu. To jest na pewno bardzo ważne, żeby osoby dojrzałe nie obawiały się realizować pasji nawet w późniejszym wieku.

JR: I jeszcze ci, co są tak zagonieni, mają dzieci i widują dzieci rano jak dziecko jeszcze śpi. Wracają do domu i dziecko już śpi. Drogimi gadżetami próbują zastąpić miłość i to jest błąd. Miłości nie można kupić, bo to już nie jest miłość..

- Niestety ludzie cierpią na brak czasu. Niektórzy są do takiego życia z różnych przyczyn zmuszeni. Jak możemy pielęgnować miłość na co dzień, w pośpiechu?

KR: Myślę, że uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech dla drugiej osoby. Na pewno nawet najdrobniejszymi gestami jesteśmy w stanie cały czas to swoje pozytywne nastawienie dla drugiej osoby okazywać. Musimy znaleźć też wspólną drogę spędzania choć odrobiny czasu wolnego. Dlatego dobrze jest, jeżeli osoby mają te same pasje.

JR: Wystarczy ciepłe spojrzenie, dotyk ręki, czułe słowo. A jak budzą się ludzie i patrzą na siebie z wyrzutem: ,,jak ty wyglądasz, oczu nie umyłaś?’’ , a w odpowiedzi: ,,a ty co taki nieogolony od dwóch dni?’’ Zamiast tego powiedzieć: ,,ślicznie ci w tej brodzie’’, czy ,,jak śmiesznie wyglądasz z tymi rozmazanymi oczkami’’. (śmiech)

- Czuć od Państwa tę pozytywną energię i ogromne ciepło. Więc ta rada chyba się sprawdza..

KR: Tak, wiadomo, że na co dzień jest mnóstwo różnych obowiązków. Mamy w domu 3 dzieci, 6 zwierzaków, więc tych obowiązków jest naprawdę dużo, ale jak robimy to razem to jest łatwej. Czasami Janusz mnie zapyta coś na temat obrazu, który tworzy. Powiem, jak widzę pewne rzeczy. Ja też pytam Janusza o radę, gdy tworzę jakąś sukienkę. Zazwyczaj i tak zrobię po swojemu, ale często wysłucham jego zdania. (Śmiech).

JR: Ja często maluję i Kasia świeżym okiem spojrzy i powie: ,,a ta plama za bardzo nie pasuje’’. Ja to przemyślę i mówię: ,,rzeczywiście’’. Ale wy, kobiety, macie większą wrażliwość na kolor niż my, faceci.

- Czyli uwagi żony pomagają?

KR: Ale to naprawdę są drobnostki, bo ja często siadam przed obrazem, który Janusz maluje i wszystko mi idealnie do siebie pasuje, tylko jakaś jedna plama kolorystycznie wydaje mi się, że jest z innej planety. I Janusz to czasem sobie przemyśli i później robi po swojemu.

JR: Często masz rację.

- Wspomniał Pan przed chwilą, że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Czy zawsze miał Pan takie przekonanie, czy to życie udowodniło, że nic nie dzieje się bez przyczyny?

JR: W moim dość długim życiu wiele przeżyłem i czasami człowiek postępuje wbrew sobie. Na przykład to, jak ja poznałem Kasię. Gdy dostałem zaproszenie na wystawę do Alliance Française, malowałem bardzo intensywnie obrazy. W międzyczasie byłem na wernisażu kolegi i tam poznałem jednego aktora, który mówi: ,,wiesz, będą kręcić w przyszłym tygodniu film, chciałbym, żebyś przyszedł’’. Zgodziłem się, ale o tym zapomniałem. To był piątek, a on we wtorek do mnie dzwoni i mówi: ,,miałeś przyjechać do szkoły filmowej, wszystko już ustawione, kamera, reżyser czeka’’. Ja na to, że mam wernisaż, maluję obrazy i nigdzie nie jadę. Rzucił słuchawką, ale za chwilę dzwoni znowu i mówi bym przyjechał. Ponownie odmówiłem. Zadzwonił trzeci raz i uległem, przyjechałem i kogo poznałem? Kasię. Wbrew sobie, człowiek coś robi i okazuje się, że to, co ma się stać i tak się stanie.

- Z tego co słyszę, to natura też jest dla Państwa ważna. Służy Państwu w życiu, jako inspiracja, ale też mieszkają Państwo na wsi…

JR: Tak, jesteśmy bardzo blisko natury. Zwierzęta, rośliny… Ja już 4 rok mieszkam poza miastem, ale we Francji też mieszkałem na wsi, wyprowadziłem się z Paryża, bo kupiłem dom i wyremontowałem go i tam mieszkałem, tam też miałem pracownię.

KR: Ja mieszkam 20 lat poza miastem i bardzo sobie to cenię. Wieś na pewno jest mocno inspirująca dla artystów. Nawet powiem historię jednego obrazu. Przez 1,5 roku kilka razy dziennie na nasz parapet kuchenny przychodziła myszka. Karmelek ją nazwaliśmy. Wystawialiśmy jej miski z jedzeniem i ona sobie wybierała i zjadała to, z tego co miało iść na kompost. I został Karmelek uwieczniony na obrazie, skradający się z kawałkiem sera żółtego z dziurami. Obraz został przekazany na dobry cel, na Hospicjum Łódzkie.

- Czy są jakieś specjalne przygotowania do wernisaży? Jak to wygląda od kuchni?

JR: Staram się, żeby obrazy były spójne tematycznie, albo formatowo.

KR: Często obrazy powstają na konkretną wystawę już w konkretnym kierunku. W Monopolis była tematyka miłości pod różną postacią, m.in. miłości do zwierząt. Każdy obraz to jest osobna historia i często powstawanie jakiegoś obrazu wiąże się z silnymi emocjami czy z jakimś wydarzeniem w życiu artysty. Np. na jednym obrazie pokazane jest, jak zawiązuje się przyjaźń pomiędzy osobami różnych ras, czy z różnych części świata – manifest, że ważna jest współpraca pomiędzy ludźmi niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry, od ich pochodzenia.

JR: W Monopolis tytuł wernisażu to Oblicza miłości, więc poza portretami Kasi pokazaliśmy obrazy, gdzie przedstawione były przeróżne jej formy. Uważam, że tolerancja jest bardzo ważna. Nie musimy rozumieć wszystkich ludzi, żeby ich tolerować. Myślę, że miłość i tolerancja to są 2 najistotniejsze w życiu cechy.

- Miłość, tolerancja i pasja. Z naszej dzisiejszej rozmowy wychodzi, że te 3 składniki mogą sumować ciekawe życie..

JR: Tak, ale jeżeli np. dziecko ma pasje, a rodzice zabraniają realizacji, to brakuje tolerancji… Myślę, że życie ludzi, którzy nigdy nie byli w filharmonii, w teatrze, czy na wystawie jest uboższe. No i miłość do samego siebie, też jest bardzo ważna.

KR: Tak, trzeba pamiętać, że zabijanie pasji w drugim człowieku powoduje niechęć do świata i do ludzi. Duszenie pasji nic nie przyniesie i nie ma się co przed nimi bronić, tylko trzeba je realizować, niezależnie od wieku.

- Proszę jeszcze zdradzić, gdzie odbędzie się następny wernisaż.

JR: 3 grudnia w Kazimierzu Dolnym, a potem na przełomie grudnia i stycznia będzie wystawa dwóch dużych obrazów, jeszcze niegotowych. Ale dobry tydzień i będą skończone.

- Patrząc na Państwa odnosi się wrażenie, że wszystko Państwo mają: pasję, tolerancję i miłość, prawda?

KR: Tylko zdrowia można nam życzyć, tak jak wszystkim.

JR: Ale jeżeli człowiek jest szczęśliwy, to zdrowie też jest lepsze.

- W takim razie życzę Państwu mnóstwo zdrowia! Dziękuję za piękną rozmowę.

Kasia Nowak-Reszka i Janusz Reszka: Dziękujemy.

Joanna Kruz

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Polka w kraju gejsz i samurajów

Japonia słynie z bogatej i unikatowej kultury, która kryje w sobie wiele tradycji i zwyczajów. Origami, czyli japońska sztuka składania papieru, kimono - tradycyjny ubiór japoński, charakterystyczne pozdrowienia i ukłony… To tylko kilka symboli tego kraju, które znane są niemal na całym świecie. Warto zaznaczyć, że kultura Japonii znacząco różni się od  europejskiej. Garść informacji Japonia to państwo wyspiarskie położone na wąskim łańcuchu wysp na zachodnim Pacyfik, z liczbą ludności wynoszącą około 124 mln osób. Choć należy do grupy krajów wysoko rozwiniętych, to jest to kraj pełen kontrastów i różnorodności. Tutaj tradycja przeplata się z nowoczesnością. Z jednej strony ma bogatą kulturę, klasyczne kimona i stare, majestatyczne świątynie, a z drugiej - nowoczesne metropolie, rozbudowaną infrastrukturę, szalone neony i wszechobecne automaty do gier. Japończycy hołdują zadziwiającej filozofii życia, są mistrzami w utrzymywaniu dyscypliny i przestrzeganiu zasad. Dla wielu z nich honor jest wartością najwyższą. Kultura i tradycje Japonii Japońska kultura jest fascynująca, nieco zwariowana i mocno odmienna od europejskiej. Można ją kochać lub nienawidzić, ale nie można jej traktować obojętnie.  Chociaż japoński styl życia stopniowo ulega wpływom zachodnim, to Japończycy nadal robią wszystko, by zachować swoje bogate dziedzictwo kulturowe, kładąc nacisk na harmonię społeczną i ciężką pracę. Ponieważ w Japonii bardzo istotna jest harmonia, istnieje wiele zwyczajów, zasad etykiety i tradycji tworzących więzi społeczne między ludźmi. Podtrzymywanie tych więzi w Japonii odbywa się poprzez praktykowanie na przykład ceremonii parzenia herbaty, noszenia kimona czy uczenia się tradycyjnej sztuki i rzemiosła od wczesnego dzieciństwa. Sama  miałam przyjemność uczestniczyć we wspomnianej ceremonii parzenia herbaty z młodych, mielonych liści nazywanych matcha. Ceremoniał ten to ważna część japońskiej kultury i jest bardzo poważnie traktowany. Istotnym aspektem kultury japońskiej jest również uczenie się rzemiosła od wczesnego dzieciństwa. Tajniki rzemiosła poznawaliśmy między innymi w Marugame, które słynie  z wyrobu tradycyjnych wachlarzy Uchiwa. Tu mogliśmy samodzielnie wykonać wachlarz, i ja taki też zrobiłam. Jest to wyjątkowa, wykonana własnoręcznie pamiątka z kraju kwitnącej wiśni. Niezwykle ważnym elementem kultury japońskiej są gejsze. Kobiety o umiejętnościach artystycznych, bawiące gości rozmową, tańcem, śpiewem czy grą na instrumentach. Gejsze są elementem promującym japońskie tradycje. Można je zobaczyć podczas spaceru po dzielnicy gejsz zwanej Gion. Niektóre japońskie tradycje mogą zaskoczyć obcokrajowców, podczas pobytu w Japonii. Takimi tradycjami są na przykład: zdejmowanie butów przy wejściu do czyjegoś domu, wydawanie odgłosu siorbania podczas jedzenia makaronu czy nie ściskanie dłoni i ograniczanie bliskiego kontaktu podczas spotkań z bliskimi. Jednak najbardziej znanym przejawem japońskiej kultury i tradycji, który często można zobaczyć jest pokłon. Japończycy kłaniają się, aby okazać szacunek, aby się przywitać, pożegnać lub podziękować.  Japońska kuchnia Mówiąc o Japonii, myślimy o apetycznym i zdrowym jedzeniu. Nie bez powodu  Japończycy należą do najdłużej żyjących nacji, a kuchnię japońską uznaje się za jedną z najzdrowszych na świecie. Jej bazę stanowią mało przetworzone i lokalne produkty. Świeże ryby i owoce morza, bogate w witaminy i antyoksydanty warzywa. Choć dla wielu pierwszym skojarzeniem jest sushi, lokalna kuchnia ma o wiele więcej do zaoferowania… Ramen, Onigiri, pierożki Gyoza, makaron Udon, wołowina Kobe – to tylko kilka dań, przekąsek czy produktów,  których miałam okazje skosztować. Podczas podróży do Japonii miałam też okazję spróbować Sake – najsłynniejszego na całym świecie japońskiego trunku. Tajniki wyrobu Sake zgłębialiśmy w wytwórni w Kobe.  Co warto zobaczyć Obowiązkowym punktem do zobaczenia w Japonii jest jej stolica, Tokio. Jedna z największych aglomeracji miejskich na świecie. W stolicy zwiedziliśmy między innymi Pałac Cesarski z siedzibą władcy Japonii, Zamek Edo, który niegdyś stanowił rezydencję szogunów.  Byliśmy też w dzielnicy Shinjuku, głównym centrum biznesowym Tokio. Niezapomnianym doświadczeniem był wjazd na taras widokowy Tokyo Metropolitan Government Building, skąd  podziwialiśmy panoramę miasta. Naprawdę robi wrażenie! Kolejnym przystankiem była Góra Fuji. To jeden z najbardziej charakterystycznych symboli Japonii. Jest jednocześnie górą i czynnym wulkanem. Co więcej, jest najwyższym szczytem kraju (3766 m n.p.m). O jego doniosłości i pięknie świadczy wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. O Górze Fuji  mogę powiedzieć jedno. Żadna fotografia nie oddaje tego majestatycznego widoku. To po prostu trzeba zobaczyć. Niesamowitym doświadczeniem była podróż superszybkim pociągiem Shinkansen do Kioto. Tutaj ciekawostka, pierwszy shinkansen, Tokio - Osaka pojechał w 1964 roku z  punktualnością co do minuty. W Kioto, drugim co do wielkości mieście w Japonii zobaczyliśmy Złoty Pawilon z listy zabytków UNESCO. Jego ściany pokryte są płatkami złota. Będąc w Japonii nie można pominąć najważniejszego zabytku w mieście Kamakura. Przywita was tam posąg Wielkiego Buddy wykonany z brązu, wysoki na ponad 13 metrów. Ciekawym miejscem na mapie Japonii jest również miejscowość Nara. Tu zwiedzaliśmy świątynię Todaiji z największym drewnianym budynkiem świata, tak zwanym Pawilonem Wielkiego Buddy, a także  świątynię Kasuga z VII wieku oraz przyległy do niej park z jeleniami (tak bardzo oswojonymi, że podchodziły i jadły nam karmę z ręki). W planie naszej wycieczki pojawiła się również wyspa Miyajima, gdzie zwiedziliśmy świątynię Itsukushima ze słynną tori wznoszącą się z wody. Miejsce to zaliczane jest do trzech najsłynniejszych widoków Japonii. Będąc w kraju gejsz i samurajów warto zobaczyć Zamek Białej Czapli, jedną z najstarszych japońskich budowli która dotrwała do naszych czasów czy Zamek Wron w Okayamie, który swą nazwę zawdzięcza czarnym elewacjom. Jednym z przystanków podczas naszej podróży był Park Pokoju w Hiroszimie i Muzeum Bomby Atomowej. To miejsce jest poświęcone dziedzictwu Hiroszimy, które  jako pierwsze miasto na świecie doświadczyło ataku nuklearnego pod koniec II wojny światowej. To tylko garstka japońskich zabytków, tradycji i elementów kultury, które obcokrajowcy powinni poznać podróżując do Japonii. Podróż do tego miejsca może cię zdezorientować, ale zetknięcie tej bogatej i unikatowej kultury z nowoczesnością i szybkim rozwojem sprawią, że podróż do kraju gejsz, samurajów i kwiatów kwitnących wiśni będzie niezapomnianym przeżyciem. Małgorzata Gabryelczak    Czytaj dalej

Nowe, zaskakujące wydanie KWARTALNIKA

Już jest, nowy numer obfitujący w ciekawe artykuły, porady i wywiady. Kwartalnik „mojaWieś mojeMiasto” to Wasz magazyn. Czytajcie, komentujcie i dzielcie się z nami swoimi uwagami. Z sołtyski… na starostę! Alicja Rymszewicz wrażliwa i zaangażowana społecznie byłam od zawsze. Ale dopiero wybór na sołtyskę pięknej mazurskiej wsi Trygort rozpoczął moją karierę – zapraszamy do lektury. Na łamach kwartalnika też ” Porozmawiamy w męskim kręgu…” Bo nie tylko kobiety potrzebują przestrzeni do rozmowy i dzielenia się swoimi doświadczeniami i emocjami. W odpowiedzi na rodzące się potrzeby, jak grzyby po deszczu w cały kraju powstają prowadzone przez psychologów i specjalistów od samorozwoju „męskie kręgi”. Zdradzimy tez kilka sekretów gwiazd dotyczących makijażu, który przetrwa całą noc. Jak to robią najlepsi profesjonalni makijażyści? Chcesz, aby Twój makijaż przetrwał cały dzień lub intensywną noc? Sekret tkwi nie tylko w doborze odpowiednich kosmetykach, ale także w kolejności i sposobie ich nakładania. W naszym kwartalniku nie mogło zabraknąć miejsca na kulturę. Prezentujemy teatr „Beznazwy” - niezwykły, zaskakujący, wyjątkowy. Teatr ten to jednak nie tylko przestrzeń artystyczna, to również miejsce, które spełnia marzenia, otwiera na nowe doświadczenia i poszerza horyzonty, a przede wszystkim daje widzom, miłośnikom teatru i cudownym aktorom niezapomniane przeżycia – emocje, które na długo pozostają w sercu. Kolejnym bohaterem naszego kwartalnika jest Władysław Kosiniak-Kamysz – polityk, lider i wyrazista osobowość, której działania od lat kształtują polską scenę publiczną. W rozmowie z nami dzieli się refleksjami na temat wartości wyniesionych z domu, roli rodziny, troski o wspólnotę i patriotyzmu, który jest tak ważny dla nas, Polaków. Zapraszam Państwa do przeczytania wywiadu, a także innych, równie interesujących artykułów tego wydania.   Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij