Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Serce na dłoni

Czym jest miłość? Nie ma jednoznacznej definicji, a ile ludzi tyle teorii. Każdy kogoś kocha lub kochał. Nie wiem czym jest miłość, ale mogę powiedzieć co rozumiem przez to słowo. Miłość to ciepło, to codzienne drobne gesty w stosunku do tych których kochamy. Dzień dobry rano i pocałunek na dobranoc, zakupy, wspólny obiad i rozmowy. Każdego dnia mówimy, że kogoś kochamy i to jest piękne bo miło usłyszeć te słowa.

Nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią…

Nie smućmy się nad tym że coś się skończyło, tylko dziękujmy że to właśnie nam się przytrafiło.

Przeszło dekadę temu obejrzałem pewien włoski film i tam usłyszałem cytat który utkwił mi w pamięci bo ma ponadczasowe znaczenie. Piękne i jakże prawdziwe życiowe słowa: „niespełniona miłość nigdy nie umiera, trwa całe życie”. Czytając, zatrzymajcie się w tym miejscu na chwilę, zamknijcie oczy i posłuchajcie serca. Kogo ukrywacie tam na dnie, kto skradł kiedyś cząstkę Was, przyprawił o zawrót głowy, sprawił że serce szybciej zabiło. Czy na samą myśl o tej osobie nie robi Wam się gorąco, nie wracają cudowne chwile? Nie na marne mówi się ze serce kobiety to ocean tajemnic. Drogie Panie czyż to nie jest szczera prawda, coś w tym jest że to właśnie płeć piękna, rodzicielki i singielki noszą w sobie największe pokłady miłości. My faceci jesteśmy postrzegani jako mało romantyczni i oziębli w okazywaniu uczuć. Wierzcie mi że w tej prostocie jest ukryte o wiele więcej, a swoje uczucia pokazujemy na miliony innych sposobów. Moja przyjaciółka powtarza w żartach, że facet to świnia! Za każdym razem jej odpowiadam, że świnia tez ma serce. Nie jesteśmy wylewni, ale do robotów nam daleko. Mamy ogromne serca tylko trudniej nam się otworzyć.

Z tobą chcę dzielić się na pół!

Miłość ma różne kierunki, kochamy za mało i ciągle za późno

Moi rodzice są po ślubie już ponad 36 lat! I co jest najważniejsze w tym zdaniu? To że są razem! Rodzice są ze sobą na dobre i złe, jestem naocznym świadkiem z czym musieli się zmierzyć, z jakim problemami i przeciwnościami. Razem byli w chorobie i zdrowiu, w radości i chwilach smutku, ale przetrwali to bo zawsze mogli na siebie liczyć, na swoje zrozumienie i wybaczanie drobnych czy większych błędów. Miłość to wytrwałość i ostoja. Znam pary, często z wieloletnim stażem, gdzie zaraz po ślubie był rozwód. Pamiętajcie że dziecko to nie powód do ślubu czy nawet bycia razem. Żaden związek nie będzie udany jeśli obie strony nie będą pewne swojego uczucia, nie ma nic gorszego jak tkwienie w nieszczęśliwym związku, czy to przez dziecko, z obowiązku albo w obawie przed samotnością. Żadne zobowiązania Wam nie pomogą jeśli nie będzie miłości i obustronnej pracy nad związkiem.

Sam nie znaczy samotny! W związku nie znaczy szczęśliwy…

Miłość na pokaz, czyli potrzeba ucieczki w alternatywny multimedialny świat.

Każdy kto ma media społecznościowe na pewno ma takich znajomych którzy zasypują nas zdjęciami pokazującymi jak „wielkie” jest ich uczucie. Moje zdanie jest takie że im bardziej ktoś pokazuje potęgę swojego uczucia w internecie tym większy bałagan jest w rzeczywistym świecie. Oczywiście nie jest to reguła, a tylko moja subiektywna uwaga. Znam związki, które się nie afiszują, a i tak kiepsko się u nich dzieje. Ile jest takich par z obowiązku, dla dobra dzieci?! Idealne małżeństwa przed światem, wspólne spacerki i co niedzielna wizyta w świątyni, a po powrocie do domu zaczyna się horror: bicie, alkohol czy inne używki, znęcanie psychicznie i/lub fizyczne.

Musze zaznaczyć, że nie mogę za bardzo negować takich osób, które na wielu zdjęciach czy relacjach pokazują swoją miłość. Mamy tak ciężkie czasy, zmagamy się z różnymi problemami, że potrzebujemy coraz częściej dowartościowania się w internecie. Chociaż tam możemy idealizować obrazek tego jak chcielibyśmy żeby wyglądało nasze życie. Bycie w nieszczęśliwym i niespełnionym związku to straszne przeżycie które sami sobie i drugiej osobie serwujemy. Każdy jest nieszczęśliwy na swój własny sposób. Otaczajmy się osobami które nas kochają, a nasza codzienna rzeczywistość stanowić będzie symbiozę dla ducha i ciała.

Kochać, jak to łatwo powiedzieć!

Na słowo miłość, każdemu przychodzą inne wspomnienia, osoby czy zwierzęta.

Mówiąc o miłości nie mogę zapomnieć o moich przyjaciółkach, które są jak anioły, drogowskazy pokazujące kierunek gdy byłem na zakręcie życia. Mam tylko brata dlatego tak cudownie mieć jeszcze siostry bliskie twemu sercu. Trzy lata temu poznałem wyjątkową osobę i tak już jesteśmy ze sobą na dobre i na złe, ale mimo krótkiego stażu nie raz doświadczyliśmy wzajemnego wsparcia. Czytając to z boku dla Was będą to tylko puste słowa, ale dla mnie to jest właśnie miłość: te osoby, te miejsca i ten czas. W miejsce moich wspomnień każdy napisze swoją własną historię.

Jeśli już trafi was strzała amora to walczcie i pracujcie nad nim bo życie to nie jest bajka, to wzloty i upadki, radości i smutki, ale ważne by razem iść przez życie i nie poddawać się przy pierwszych problemach. Gdy spytacie się mnie co to jest miłość? odpowiem jak Kubuś Prosiaczkowi, że miłości się nie pisze, miłość się czuje.

Daniel Mucha

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Wieś z chłopa nie wyjdzie…

Znają Państwo powiedzenie: „Chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nigdy”. Niektórzy takim określeniem czują się obrażeni, inni poniżeni, aczkolwiek taki odruch ostatnio, jakby zanikał. W moim przypadku, jak w tytule – wieś ze mnie nie wyszła, a to chyba dlatego, że w mieście spędzałem mniej czasu niż na wsi.     Miasto było dla mnie sypialnią, bo w okresie pracy zawodowej większość dnia spędzałem na wsi z młodzieżą, kobietami i „chłopami” na terenie kilku gmin w powiecie. Jak mało kto poznałem ich mentalność, a niektórzy sami obnażyli swe oblicze i dlatego pozwalam sobie co nieco pochwalić i niestety co trzeba skrytykować.  Nie akceptuję chamstwa, obłudy i hipokryzji, a wobec osób nadużywających takie cechy czuje wręcz obrzydzenie, szczególnie wobec tzw. „chorągiewek”.  To tacy, którzy zmieniają swe upodobania, wrodzone poglądy i charakter jak chorągiewki na wietrze. Dla mnie człowiek powinien mieć wartość jak moneta, bez względu czy widzimy jej rewers, czy awers. Niestety, ja zauważam coś innego… Czy Państwo widzą to samo co ja? Czy podzielają Państwo moją opinię?  A może smak nam się zmienił?  Nie tak dawno, niemal w każdym gospodarstwie były krowy, trzoda, drób… była sieć sklepów i punkty skupu produktów rolnych, gwarantujących zbyt mleka, mięsa, zbóż, ziemniaków. Jak szybko zmienił się krajobraz wsi, infrastruktura, estetyka podwórek i tzw. „chłoporobotnika” wizerunek Nie tak dawno słyszało się na wiejskich zebraniach pytania wyrażające krytykę: „Jak to jest, żeby litr mleka kosztował mniej, niż litr gazowanej wody”? Żeby kupić litr „ropy” paliwa do ciągnika, trzeba sprzedać dwa litry mleka… To absurd, wykrzykiwano! Jaka jest dziś relacja cen w porównaniu do cen sprzed kilkudziesięciu lat?  To wiedzą hodowcy, dziś właściciele farm, których jest średnio jeden w gminie, a statystycznie jeden na 11-14 tys. mieszkańców wsi. A co mamy my – mieszkańcy wsi? Mamy wszelkie produkty, jakie chcemy! Także mleko w kartonach, przydatne do spożycia przez 21 dni. Nie jest problemem, że z tego mleka nie uzyskamy kwaśnego, bo w sklepach kefiru pod dostatkiem. Jest maślanka i śmietany o zróżnicowanym procencie oraz wszelkie twarożki. Biorąc pod uwagę częste promocje, no to pozostaje współczuć babciom ich trudu i znoju. Czy na pewno wszyscy współczują, czy może czegoś żałują?  Wiarygodną odpowiedzią może być opinia o dawnym przetwórstwie mięsa w postaci kiełbas, salcesonów, wędzonych boczków i szynek. Dzisiejsze gabloty, wypełnione w pełni wędlinami i niemal pękające w szwach chłodziarki w marketach, to jakby jednolity wyrób. A może smak nam się zmienił?   „Gdy wśród 12-ki, 11 ma spódnice do pół łydki, a jedna mini, to jak to rozumieć?” Niewiele zmieniły się pola i lasy, ale „od oka”. Pola w znacznym stopniu są dzierżawione i tylko kwestia czasu, aby znikły miedze, na których trzymane na postronkach krówki, ponad pół wieku temu pasały osoby starsze.  Dziś kobiety mieszkające na wsi, to nie „kobity ze wsi”, nie „wiejskie baby”, to Panie w swej aparycji nieróżniące się od mieszkanek miast, niekiedy lepiej się prezentujące stylem ubioru i makijażu. Dziś mieszkanki wsi postrzegamy, jako Panie zorganizowane w Stowarzyszeniach, Kołach Gospodyń Wiejskich. Mimo, że w czasach PRL organizacje KGW istniały (ich rodowód to 1866 r.) to te dzisiejsze są finansowo bardzo dowartościowane. Te dawniejsze organizacje, które znam, z którymi w pewnym sensie współpracowałem, były ideologicznie bliskie swej statutowej roli. Bardzo dużo inicjatyw i działań podyktowanych było potrzebami lokalnych mieszkańców, szczególnie nakierowanych na potrzeby gospodyń i wiejskich dzieci. Kobiety uaktywniały swe środowiska poprzez kursy, szkolenia, poprzez konkursy gospodynie (mieszkanki wsi) ze sobą rywalizowały, poprzez prenumeratę czasopism dla kobiet realizowano zagadnienia oświatowe, organizowano wakacyjną opiekę nad dziećmi tzw. dziecińce, prowadzono wypożyczalnie naczyń oraz rozprowadzano wśród rolników kurczęta, nasiona, paszę.  Tych działań nie dofinansowywało Państwo, jak dzieje się to obecnie. Stroje ludowe w duchu patriotyzmu wyrażały region, a dzisiejsze stroje są wyrazem własnych gustów, pomysłów i tzw. „widzimisię” (gdy wśród 12-ki, 11 ma spódnice do pół łydki, a jedna mini, to jak to rozumieć?) Notatki babć, produkty z marketu… Dziś trendem w działalności KGW są kulinaria, bo sprzyja temu polityczny klimat. Nie rozumiem, dlaczego od kilku dekad rządzący, nie dopatrują się potrzeby troski o zachowanie lokalnych pamiątek. Zastanawiam się, czy od wielu lat zmasowane działania z ogromnym dofinansowaniem organizacji kobiecych na rzez rzekomej ludowej tradycji ukierunkowanej wyłącznie na zagadnienia kulinarne, nie są działaniami dywersyjnymi obcych służb. Znamy z historii, jak jedli pili i popuszczali pasa (początek VIII wieku). Wiemy, że w 1772 r. skończyło się to rozbiorem Polski. Czy nie grozi nam to kolejny raz, gdy dzisiejsze polityczne spory poddamy głębszej analizie?        Może trzeba zadbać i zabezpieczyć pozostające w wielu domach i rodzinach pamiątki w postaci dokumentów i zdjęć. Naprawdę nikt nie dostrzega zagrożenia ich utraty?  W czym tkwi problem, aby poprzez działające organizacje i powstające świetlice tworzyć kroniki i biografie miejscowości z zachowaniem pamięci o osobach szczególnych uzdolnień, kwalifikacji lub twórczego dorobku i ująć to w wybranej formie?  Może wystarczyłoby wygospodarować szufladę, półkę w szafie, by przechować pamiątki minionych czasów? Tak dużo słyszymy o tym, że mamy szacunek do naszych babć, ale czy tylko w obszarze kulinarnym?  Szanowne Panie – czy nie ośmieszacie się swymi wypowiedziami o rzekomych produktach tworzonych na bazie notatek babć? Kiedykolwiek jestem na festynie, gdzie rywalizują w konkursach kulinarnych „gosposie” i podkreślają, iż produkt jest tradycją, to pytam: która z członkiń może sprzedać jajka od własnych kurek? Pytaniem takim wzbudzam zaskoczenie i słyszę odpowiedź, że one jajka kupują. Kupują także mleko, śmietanę, makaron, smalec, wszelkie wyroby wędliniarskie i oczywiście chleb, aby serwować pajdy chleba ze smalcem i plasterkiem ogórka – nie kiszonego we własnym gospodarstwie i nie ze sklepu – kupują, jak mówią w marketach, pomijam nazwę…     Pamiętam, jak pół wieku temu podczas dożynek, gdy cenzurowano to i owo, zespoły śpiewacze nie szczędziły krytyki wobec lokalnych włodarzy. Krytyki nie szczędziły kabarety, a dziś, gdy mamy demokrację i ogrom politycznych sporów, ludowe zespoły nie podejmują krytyki żadnej partii od kilkunastu lat. Mimo, że politycznych dyskusji z jaskrawymi i zróżnicowanymi opiniami w rodzinach jest „pod sufit”, to ludzie zachowują się, jak wspomniane wcześniej chorągiewki.         Czy członkinie organizacji kobiet wdzięczne za finansowe wsparcie robią to, co robią, bo taka koniunktura, taka moda i zapotrzebowanie, a przy tym jest wesoło, bo „pijmy żywcem, aż się okocim”, ma to swój sens? Zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego jest tak głęboki upadek kulturowych wartości, szacunku do autentycznej ludowej tradycji? Szacunek do wartości patriotycznych jest zauważalny, ale wskazane kwestie w obszarze ludowej kultury, są moim zdaniem zaniedbaniem resortu rolnictwa.   Moja wieś i moje miasto, niczym jak tytuł kwartalnika są nierozdzielne. Choć mieszkam w mieście, to pochodzenia ze wsi nie da się pominąć, bynajmniej mnie. Dostrzegam plusy i minusy, i co gorsze wiele znaków zapytania, wiele niewiadomych, które pozornie łatwe do rozwiązania, rozwiązywane nie są. I dylemat, dlaczego?  Może Czytelnicy mają własne przemyślenia, sugestie. Jeśli tak - podzielcie się Państwo! Niech piszą Ci, co ze wsi nie wyjdą oraz Ci, którzy ze wsi wyszli, ale wieś jest w nich nadal dosłownie i przenośni.      Marian Kwiecień    :)   Czytaj dalej

Tłusty czwartek!

Tłusty Czwartek to jedno z najbardziej wyczekiwanych świąt w polskim kalendarzu, obchodzone w ostatni czwartek przed rozpoczęciem Wielkiego Postu. Jest to dzień, w którym tradycyjnie spożywa się pączki, faworki oraz inne słodkie wypieki, symbolizujące radość i obfitość przed okresem postu. Obchody Tłustego Czwartku mają głębokie korzenie w polskiej kulturze, gdzie dzień ten stanowi okazję do spotkań z rodziną i przyjaciółmi. W wielu miastach i miasteczkach organizowane są lokalne wydarzenia, podczas których lokalni cukiernicy przygotowują swoje unikalne receptury na pączki, a ludzie chętnie uczestniczą w degustacjach. Tradycja Tłustego Czwartku sięga XVII wieku i wiąże się z hucznym świętowaniem końca karnawału. W tym dniu dozwolone jest objadanie się pączkami, faworkami (chrustem) i innymi słodkimi przysmakami. Dawniej pączki przygotowywano w wersji wytrawnej – nadziewano je słoniną, boczkiem i smażono na smalcu. Z biegiem lat ich receptura ewoluowała, a dziś najczęściej spotyka się pączki z nadzieniem różanym, czekoladowym, adwokatowym czy budyniowym, posypane cukrem pudrem lub polane lukrem. Zgodnie z tradycją, kto w Tłusty Czwartek nie zje choćby jednego pączka, ten nie będzie miał szczęścia w nadchodzącym roku. Dlatego tego dnia cukiernie i piekarnie przeżywają prawdziwe oblężenie, a Polacy chętnie sięgają po ulubione słodkości, podtrzymując ten smaczny zwyczaj. Tłusty Czwartek to nie tylko czas na słodkie przyjemności, ale również moment, kiedy tradycja i kultura łączą się, podkreślając wagę wspólnego świętowania oraz pielęgnowania lokalnych zwyczajów. Współcześnie, mimo upływu lat, Tłusty Czwartek zachowuje swój niepowtarzalny urok, przypominając o radości życia i wspólnocie, które są integralną częścią polskiej tradycji. Czytaj dalej

Coraz mniej ślubów. Szczególnie kościelnych

Liczba ślubów topnieje z roku na rok. Młodzi coraz częściej odkładają decyzję o złożeniu przysięgi małżeńskiej na później. A jeżeli już się na to decydują, to częściej wybierają urzędnika niż księdza do poprowadzenia ceremonii. Ślubną modę ostatnich lat doskonale obrazują liczby. Tutaj nie ma marginesu na zbędne interpretacje. Dane GUS już od kilku lat wskazywały na kryzys w tej materii. Coraz mniej młodych par zgłasza się do kościoła z prośbą o udzielenie Sakramentu Małżeństwa. Nie chcą przysięgać sobie miłości aż do grobowej deski przed ołtarzem. Z danych GUS wynika, że w 2022 r. Polacy zawarli 155. 817 małżeństw. To mniej niż w 2000 r, kiedy w związek małżeński weszło 211 150 par. Ostatnie statystyki pokazują również, że coraz mniej decydujemy się na zawarcie małżeństwa przed Bogiem. Odsetek ślubów wyznaniowych wynosi 50,9 proc., podczas gdy jeszcze 20 lat temu sięgał 71,8 proc. Ślubów mniej niż dawniej Liczby pokazują, że jest ich teraz mniej nawet o połowę niż w latach 80. Teraz są soboty, w które jest po około 5-7 uroczystości w sezonie, a rocznie jest ich około 200-300 razem z „konkordatami”. Dawniej było po kilkanaście dziennie, a nawet 800 rocznie. W najpopularniejsze ślubne miesiące: czerwcu, lipcu, sierpniu czy październiku uroczystości były od rana do 21.00. Ślubów jest więcej w urzędzie niż w kościołach. Jednak dawne czasy, gdy przed urzędem ustawiały się kolejki, żeby zarezerwować termin uroczystości na jakąś dobrą godzinę chyba już nie wrócą. Moda na uroczystości ”pod chmurką” Od 1 marca 2015 roku możliwe jest zawieranie związków małżeństw także poza Urzędem Stanu Cywilnego. Z roku na rok staje się to coraz popularniejsze. Śluby od lat odbywają się nie tylko w urzędowej scenerii, ale przez 10 laty, żeby taki ślub mógł się odbyć poza urzędem, potrzebna była zgoda wojewody. Dzisiaj wystarczy wpłacić do kasy Urzędu Miejskiego około 1.000 zł. Tak kwota nie zmienia się od lat. W USC ślub kosztuje około 100 zł niezmiennie. Coraz chętniej decydujemy się na zawarcie związku małżeńskiego w niecodziennych miejscach. To okoliczne zamki, pałace, hotele a nawet kina. Na takie uroczystości urzędnik dojeżdża we własnym zakresie. Na specjalne życzenie nowożeńców ślubu może udzielić również prezydent miasta. Miłość w metrykę nie zagląda Dowodzą tego coraz liczniejsze małżeństwa między partnerami z różnicą wieku. Przeważnie to kobiety są młodsze, ale bywa, że to ona jest dojrzalsza od niego – zwłaszcza w ostatnich latach. To nie tylko moda. Kobiety wcześniej zostają wdowami, a nie boją się nowych związków.   Czytaj dalej

Święto zakochanych!!

Walentynki!! Każdy wie, że 14 lutego jest święto zakochanych. Nazwa pochodzi od św. Walentego, którego wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest również tego dnia. Zwyczajem w tym dniu jest wysyłanie listów zawierających wyznania miłosne, ale nie tylko. Walentynki to wyjątkowa okazja, aby ukochaną osobą docenić, podziękować za miłość, spędzić wspólnie czas i obdarować się drobnymi upominkami. Wbrew pozorom święto zakochanych nie wywodzi się z Ameryki, choć to właśnie w Stanach Zjednoczonych jest obchodzone najhuczniej. Walentynki swój początek mają jeszcze w czasach starożytnego Rzymu, czyli w czasach pogańskich. W tym dniu czczono Junonę (rzymską boginię miłosnych doznań) oraz Fauna (boga przyrody). Luperkalia (tak nazywało się to święto) trwały aż do V stulecia – dopiero papież Gelazy I zastąpił je świętem liturgicznym obchodzonym na cześć św. Walentego – patrona zakochanych (i chorych na padaczkę). Stąd właśnie nazwa święta. Historia głosi, że panujący w III wieku w Cesarstwie Rzymskim cesarz Klaudiusz ll Gocki zabronił mężczyznom zawierania związków małżeńskich. Chciał w ten sposób przekonać ich, by uczestniczyli w wojnach. Potajemnie ślubów udzielał jednak Walenty, biskup i lekarz. Został za to schwytany i skazany na egzekucję. Stracono go 14 lutego. Jeszcze przed śmiercią zakochał się w niewidomej córce strażnika, a siła jego miłości miała przywrócić dziewczynie wzrok. Historia walentynek w Polsce nie jest zbyt długa. Święto zakochanych w kraju nad Wisłą obchodzimy od lat 90. XX wieku. Polacy po okresie PRL-u byli początkowo niechętni zachodnim zwyczajom. Czytaj dalej

Czyste Sołectwo!

W czasie rosnącej świadomości ekologicznej, wiejskie społeczności mogą odegrać ważną rolę w działaniach na rzecz ochrony naszego środowiska. Jednym ze skutecznych sposobów są zbiórki elektroodpadów. Program „Czyste sołectwo” przyczynia się do oczyszczenia wsi ze szkodliwych dla środowiska materiałów i pozbycia się elektrośmieci, ale również oferuje konkretne korzyści finansowe. W artykule przedstawiamy, jak zbiórki elektroodpadów pozytywnie wpływają na życie mieszkańców wsi, sołectw i działanie lokalnych organizacji.  Dlaczego warto?  Elektroodpady to zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, który nie nadaje się już do użytku. Stare telewizory, komputery czy pralki, zawierają wiele szkodliwych substancji, a niewłaściwie składowane, mogą zanieczyszczać glebę i wodę stanowiąc niebezpieczeństwo dla ludzi i zwierząt.  Zbiórki elektroodpadów są doskonałą okazją do pozbycia się ich w sposób bezpieczny i ekologiczny. Co więcej, biorąc udział w programie uczestnicy zdobywają nagrody finansowe. Za każdą tonę zebranych elektrośmieci można otrzymać 400 zł do wykorzystania na potrzeby danego sołectwa czy koła gospodyń wiejskich oraz dodatkowe nagrody pieniężne.  Jak to działa?  Udział w programie „Czyste sołectwo” jest całkowicie darmowy. Organizacje takie jak koła gospodyń wiejskich mogą koordynować zbiórkę, informując mieszkańców o terminie i miejscu odbioru elektroodpadów. Odpady odbiera profesjonalna firma i przekazuje do recyklingu, a w zamian wieś otrzymuje nagrody finansowe.  Przykłady sukcesów  Wiele wsi już skorzystało z programu” Czyste sołectwo”. Przykładem może być ubiegłoroczny zwycięzca - Sołectwo Bartkowa-Posadowa (woj, małopolskie), gdzie dzięki zbiórce elektroodpadów postawiono lustra drogowe zwiększając bezpieczeństwo mieszkańców i przekazano fantomy szkoleniowe dla Ochotniczej Straży Pożarnej Gródek Nad Dunajcem.  „To bardzo potrzebny sprzęt do ćwiczeń, a miejmy świadomość, że bardzo szybko i fachowo przeprowadzone działania ratownicze, znacznie zwiększają szanse przeżycia poszkodowanego. Dzięki wykorzystaniu medycznego fantoma szko- leniowego można wiernie odtworzyć warunki, w jakich odbywa się resuscytacja. Manekiny do nauki pierwszej pomocy znakomicie odwzorowują anatomię człowieka. To prezent od nas wszystkich.  Każdy, kto w zeszłym roku oddał choć jeden maleńki elektroodpad, ma prawo czuć się fundatorem tego sprzętu, gdyż został on zakupiony ze środków z programu CZYSTE SOŁECTWO”.  Joanna Osika-Bocheńska – sołtyska wsi Bartkowa-Posadowa  Dzięki zaangażowaniu społeczności, udało się zebrać 19 005 kg elektrośmieci, co dało 7 602 złotych oraz zapewniło pierwsze miejsce w konkursie i nagrodę dodatkową w wysokości 8 000 zł. Łącznie sołectwo otrzymało imponującą kwotę: 15 602 zł!  Innym przykładem jest Sołectwo Dalachów (woj. opolskie) - zdobywca drugiego miejsca w programie. Zebrano 10 958 kg elektroodpadów co dało kwotę 4 383,20 zł oraz zapewniło II miejsce w konkursie. Łącznie sołectwo otrzymało ponad 9 000 zł.  „Pieniądze wydajemy na zagospodarowanie naszego placu Sołeckiego. Między innymi zasadzenie krzewów, żeby zrobiło się ładnie i przyjemnie. Część nagrody wydajemy także na zajęcia dla dzieci i na nagrody. Niedawno obchodziliśmy Dzień Dziecka i właśnie dzięki zebranej kwocie mogliśmy zapewnić dzieciom darmowe dmuchańce i opłacenie profesjonalnego animatora.  W programie „Czyste sołectwo” bierzemy udział także w tym roku, ponieważ dzięki firmie ASEKOL możemy wzbogacić nasz budżet Sołecki, ale również dbamy o planetę."”.  Patrycja Tracz-Wilk – sołtyska Dalachowa  W programie „Czyste sołectwo” uczestniczyło także Sołectwo Olszowa (woj. wielkopolskie). Mieszkańcy wsi Olszowa i okolicznych miejscowości zebrali łącznie prawie 10 ton elektroodpadów.  „Z uzyskanych środków zakupiono dwa parasole plenerowe, cztery stoły oraz osiem ławek ogrodowych, które służą społeczności podczas imprez i wydarzeń organizowanych w sołectwie.  Środki na ten zakup pochodziły z nagrody, którą otrzymało nasze sołectwo w ogólnopolskim konkursie "Czyste Sołectwo" oraz środków Rady Sołeckiej”.  Grzegorz Berski – sołtys Olszowej  Jak zacząć?  Udział w Programie „Czyste Sołectwo” jest bezpłatny i otwarty dla wszystkich sołectw oraz kół gospodyń wiejskich zainteresowanych poprawą stanu środowiska naturalnego oraz integracją lokalnej społeczności.  Kluczowe jest zaangażowanie – im więcej osób dowie się o akcji, tym więcej odpadów uda się zebrać. Warto również wykorzystać media społecznościowe do promocji wydarzenia.  Szczegóły oraz formularz zgłoszeniowy znajdują się na stronie: https://czystesolectwo.pl/  Zbiórki elektroodpadów to świetna okazja dla wsi, żeby pozbyć się elektroodpadów, przyczynić się do ochrony środowiska i jednocześnie zyskać dodatkowe środki finansowe, przynosząc korzyści całej społeczności. Przykłady wsi, które już skorzystały z tego programu, pokazują, że warto podjąć to ekologiczne działanie.  Zbieramy wszystkie elektroodpady:  Duży sprzęt AGD: lodówki, pralki, zmywarki, kuchenki, piekarniki, suszarki do prania itp.  Mały sprzęt AGD: odkurzacze, żelazka, miksery, czajniki elektryczne, kuchenki mikrofalowe, roboty kuchenne, suszarki do włosów, lokówki, golarki, maszyny do szycia itp.  Sprzęt RTV: telewizory, radia, odtwarzacze, dekodery, głośniki itp.  Sprzęt IT: komputery, laptopy, klawiatury, myszki, monitory, drukarki, zasilacze UPS itp.  A także: zabawki elektryczne, elektryczny sprzęt sportowy, kable, zasilacze, silniki elektryczne, elektronarzędzia itp.  Akcja nie obejmuje zbiórki świetlówek i tonerów. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij