Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

„Rarytasy z kurzej zagrody”

„Rarytasy z kurzej zagrody”

Rozbrzmiewała muzyka, śpiew a wszędzie unosiły się zapachy pysznego jadła. Wszystko na Festiwalu Tradycji „Kulinarne Pogranicze”. Został on zorganizowany w ramach projektu pn. "Kulinarne Pogranicze"i współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu Interreg Polska - Słowacja 2021-2027.

Od 19 do 21 lipca na terenie Amfiteatru Drzewiarz w Jasiency rozbrzmiewała muzyka, śpiew, radość,unosiły się zapachy pysznego jadła. Nie zabrakło atrakcji dla starszych, młodych oraz dzieci. 21 lipca był dniem dla smakoszy dobrej kuchni, bo w tym dniu 41 Kół Gospodyń Wiejskich z Powiatu Bielskiego oraz Stowarzyszenie POLONUS w Żylinie zaserwowało wręcz bajeczne potrawy (coś dla ciała) jak i wystrój stoisk (coś dla ducha) o tematyce „RARYTASY Z KURZEJ ZAGRODY”.Gospodyniom i gospodarzom nie był „straszny” skwar i żar, gorąc przetapiany był jak skwarka na humory i radość. Nasze panie z Kół Gospodyń Wiejskich ubrane w stroje ludowe zawsze świetnie sobie radzą. Nie straszny upał choć pot leje się po twarzy i......plecach, są uśmiechnięte, czasami pod nosem coś zamruczą, czasami wymsknie się z ust ciche nie cenzuralne słowo i dają radę, są górą. Należy się ogromny szacunek dla tych wielkich społecznic, które za „dziękuję” uścisk dłoni robią to co niektórych dziwi, ale i zachwyca. Jest to wspaniała ogromna pozytywnie działająca grupa. Wielki pokłon należy się paniom z Wydziału Promocji Powiatu, Kultury, Sportu i Turystyki na czele z naczelnik wydziału Magdaleną Więzik, które zawsze członkinie KGW mocno dopingują, motywują, wspierają i pomagają.

Świętowanie w Jasienicy rozpoczęło się od koncertów. W piątek wystąpili: Mezo, Liber oraz Fisz Emade Tworzywo. W kolejnych dniach mieszkańcy oraz goście nawet turyści oklaskiwali rodzimych artystów, m.in. Zespół Regionalny Jasieniczanka, orkiestrę reprezentacyjną gminy Jasienica Blach Kapelę oraz Grzybowski Band. W drugim dniu także nie zabrakło muzyki,śpiewu, pokazu sprawności bojowej Żaków OSP i zabawy tanecznej do późnej nocy. Trzeci dzień należał do członkiń Kół Gospodyń Wiejskich i Stowarzyszeń. W tym roku był rekordowy pod względem zaprezentowania się pań. Jak wspominałam prezentowało się 41 kół, a każde koło częstowało pięcioma daniami konkursowymi: danie główne, zupy, produkt, ciasta i desery no i oczywiście „wisienki na torcie”nalewki i likiery. Warto sobie policzyć ile zaserwowanych było dań, nie wiem czy te wspaniałe panie nie „zaliczyłyby” Księgi rekordów Guinnessa?.

Na zakończenie tego wspaniałego, sytego dnia za działanie na rzecz ocalania i promowania dziedzictwa kulturowego dziękował uczestniczkom i uczestnikom Festiwalu Tradycji starosta bielski Andrzej Płonka-gospodarz powiatu bielskiego, Jan Borowski przewodniczący rady powiatu i Janusz Pierzyna, wójt gminy Jasienica. Podziękowania kierowane były także do wszystkich organizatorów zwłaszcza druhów strażackich,wolontariuszy i włodarzom poszczególnych 10 Gmin. Każde KGW czy Stowarzyszenie uczestniczące otrzymało równorzędne nagrody i suweniry. Dodatkowo uhonorowano najlepsze potrawy wybrane spośród prezentowanych podczas Święta Powiatu Bielskiego.

Gminę Wilamowice reprezentowały KGW z Dankowic, KGW ze Starej Wsi, KGW Strażniczki Tradycji z Pisarzowic, KGW z Zasola Bielańskiego, KGW z Wilamowic i Stowarzyszenie Przyjaciół Kaniówka.

Także w niedzielę rozstrzygnięto II Powiatowy Konkurs „Pasieka Roku 2024”. Wzięło w nim udział 15 gospodarstw. W kategorii do 20 rodzin pszczelich. Na tymże konkursie nie zabrakło naszych pszczelarzy z Pisarzowic.

Projekt pn. „Kulinarne Pogranicze” był współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu Interreg Polska – Słowacja 2021-2027.
Projekt realizowany przez: Powiat Bielski.
Partner projektu: Stowarzyszenie obywatelskie POLONUS w Żylinie.

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Zdobywa wszystko, czego zapragnie

Monika Mrowińska, nowy burmistrz Łasku (woj. łódzkie)  z impetem weszła do świata polityki. To kobieta z charakterem. Stawia sobie cele i po nie sięga. Potrafi marzyć i optymizmem zarażać innych. Jaka jest jej recepta na sukces? "Co umysł ludzki potrafi wymyślić i w co uwierzyć, tego potrafi także dokonać" to życiowe motto pani Moniki autorstwa, która zaledwie od trzech miesięcy jest nowym burmistrzem Łasku. Wygrała wybory samorządowe w drugiej turze. Uzyskała 53,82 proc. głosów. Na jej kontrkandydata z Prawa i Sprawiedliwości, dotychczasowego starostę łaskiego Piotra Wołosza zagłosowało 46,18 proc. wyborców. Pani Monika wystartowała w wyborach z Bezpartyjnego Porozumienia Samorządowego.  - Dużo osób we mnie nie wierzyło, bo miałam mocnego przeciwnika – dodaje nowa burmistrz. - Zwykła radna przeciwko staroście. Ale się udało i myślę, że stało się tak dzięki głosom kobiet, które chciały zmiany, miały dosyć męskich rządów.  Ludzie postawili na zwykła radną i społeczniczkę. Pani Monika jest pierwszą w historii Łasku kobietą na tym stanowisku.  Skąd pomysł na politykę?  - Jestem społecznikiem – mówi. - Od 2008 roku byłam prezesem niepublicznej szkoły. Wtedy razem z innymi rodzicami postanowiliśmy, że bierzemy sprawy w swoje ręce i będziemy prowadzić szkołę. Taka była potrzeba w naszej wsi. Założyliśmy stowarzyszenie. Było ciężko, ale szkoła rozwija się prężnie działa do dzisiaj. Mieszkańcy dostrzegli w pani Monice potencjał i namówili ją do startu w wyborach na sołtysa wsi Łopatki.  - Przygodę na tym stanowisku rozpoczęłam w 2015 roku – dodaje. - W tym czasie założyłam też koło gospodyń wiejskich, a nie było wtedy jeszcze mowy o żadnych dofinansowaniach. Chciałam, żeby kobiety działały, ale nie tylko przy garnkach i gotowaniu na różnych uroczystościach. Tym kobietom należy się coś więcej. To była taka moja misja. Po zakończeniu kadencji sołtysa pani Monika została wybrana do rady gminy.  Wtedy też pojawiły się pierwsze głosy zachęcające do wystartowania w wyborach na burmistrza.  - Sporo w tym czasie udało się zrobić, szkoła zaczynała działać z coraz większym rozmachem, wyremontowaliśmy dom ludowy, powstała droga, na którą mieszkańcy długo czekali – wylicza pani Monika. - Spotykałam się z kołem, które zresztą prężnie działa do dzisiaj. Pojawiły się kolejne cele. Zbliżały się wybory na stanowisko burmistrza.  - Mąż raczej nie namawiał mnie do wzięcia w nich udziału – dodaje z uśmiechem działaczka – Ale dzieci już tak. Mam dorosłych dwóch synów i córkę. Zgodziłam się z myślą, że we władzach potrzebnych jest więcej kobiet, żeby były dostrzegane i zauważane. Wysokie stanowiska są z reguły obsadzane przez mężczyzn.  - Ze szkodą dla wielu projektów. Kobiety są bardzo konkretne, sprawcze  i pracowite – dodaje pani burmistrz. - Ja jestem bardzo szczera, nie umiem grać i kombinować. Jak pracuje i idę do przodu. W pani Monice jest potężna siła i chęć do działania. To wulkan energii z pozytywnym nastawieniem do ludzi. Jest pełna wiary, że świat można zmienić na lepsze.  - Od zawsze mam w sobie taką potrzebę spełnienia jakiejś misji,  inaczej nie będę w życiu do końca szczęśliwa – dodaje.  A łatwo nie jest, bo polityka to „ciężki kawałek chleba”.  Na urzędowych stanowiskach często trzeba mierzyć się z ograniczeniami, politycznymi gierkami i układami.  - Zdaję sobie z tego sprawę i nie raz otarłam się o takie sytuacje w minionej kadencji – zapewnia pani Monika. - Widziałam jak  burmistrz nie otrzymywał dotacji, bo należał do innej niż rządząca opcji politycznej. Mam  nadzieję, że to jednak się zmieni, wierzę, że niemożliwe rzeczy są możliwe. Decyzja o starcie w wyborach nie była łatwą i naraziła nasza bohaterkę na hejt, kłamstwa a nawet obelgi.   - Gdzie one nie miały żadnych podstaw – wspomina pani burmistrz. - Ale przeżyłam to, umocniłam się i myślę, że  jestem dużo silniejszym człowiekiem niż byłam.  Przechodząc przez kampanie stałam  się silniejsza i umocniona w tych swoich postanowieniach, że ja muszę tą swoją misję spełnić. Negatywne  głowy nie podcięły mi skrzydeł, wręcz dodały siły.  Gdy ktoś rzuca mi kłody pod nogi jeszcze bardziej mobilizuje mnie do pracy.  Pani Monika w wyborach nie startowała z żadnej partii, miało wsparcie Trzeciej Drogi. - Ale moi radni pochodzą z różnych ugrupować – dodaje. - Ja chcę żeby moje burmistrzowanie było ponad podziałami.  W wyborach lokalnych polityka i przynależność do partii nie powinno mieć znaczenia.  Potem jedna gmina dostaje pieniądze i dotacje a druga nie, bo jest ze złej  opcji. Tak nie powinno być, bo wszyscy płacimy takie same podatki. W kobietach jest siła.  - Panie zarządzają swoimi rodzinami domami, jesteśmy bardzo zorganizowane. Co mogę potwierdzić na swoim przykładzie. Prowadziłam gospodarstwo ekologiczne, procowałam na pół etatu w izbie rolniczej, udzielałam się społecznie i wychowywałam trójkę dzieci – wylicza pani burmistrz. - Mąż jest  nauczyciel wychowania fizycznego i  trenerem piłki nożnej. Poświęcił się pracy i pasji. On bez tego żyć nie może. Teraz, gdy dzieci dorosły przyszedł czas na mnie. W tym  roku kończę 54 lata i mam dużo energii. Nie planuję też starości w domu przed telewizorem. Chcę być jak najdłużej aktywna. Są marzenia, kolejne plany i cele.  - W lipcu będę broniła pracę magisterską z politologii – zdradza pani Monika. - I  na tym raczej nie skończę, planuje kolejne studia i kto wie, może pracę wykładowcy na wyższej uczelni. Nigdy nie jest za późno.  - Teraz, gdy studiuję i się uczę jestem bardziej świadoma niż wtedy, gdy miałam 19 lat. Ta nauka przynosi mi satysfakcję i radość. Oczywiście bywam bardzo zmęczona, ale gdy siadam wieczorami do książek lub pisania pracy jestem szczęśliwa. Ludzie powinni się uczyć i rozwijać a nie spędzać czas na hejtowaniu, obrażaniu się i plotkowaniu. Powinni pożytkować czas mądrze. Pani Monika jest niepoprawna idealistką. Marzy, stawia sobie cele i je osiąga. Od kilku lat niczym drogowskazy prowadzą ją idee, które wyczytała w książkach Napoleona Hilla.  - On przekonuje, że warto iść pod prąd, że cele zostają osiągane, gdy nie idziemy z tłumem i nie powtarzamy tego wszyscy mówią – opowiada. - Ważne, żeby rozwijać to, co się kocha. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.  Świętej pamięci tata pani Moniki był dla niej wsparciem i wzorem do naśladowania. Był bardzo pozytywnym człowiekiem  pełnym szacunku do innych. W wieku 60 lat kończył swoje kolejne dwuletnie studia. Potem pilnie studiował na Uniwersytecie trzeciego wieku, zaczął pisać wiersze w wieku 80. lat. Śpiewał w chórze.  - Mam po nim geny – dodaje z uśmiechem pani Monika. - On był pozytywny i szanował ludzi, czego mi w dzisiejszym świecie brak. I nie umiem  tego pojąć, dlaczego  ludzie niszczą ludzi. Próbuję swoją postawą pokazywać, że  można inaczej. Szkoda też mi pokolenia naszych dzieci, którym często pokazujemy taki paskudny świat. A czas płynie, dzieci dorastają… opuszczają dom. Ważne, żeby odnaleźć się w takiej rzeczywistości. - Rolą kobiety w dojrzałym wieku nie jest czekanie na wnuki, albo oczekiwanie stałej uwagi i opieki od dzieci – zapewnia pani Monika. - Pytania typu, kiedy się ożenisz czy wyjdziesz za mąż, kiedy znajdziesz lepszą pracę po prostu są nie na miejscu. To wszystko nie ma znaczenia. Każdy z nas obiera swoją drogę, nikogo nie uszczęśliwiajmy na siłę związkiem czy wymyśloną karierą. My też musimy dać dzieciom przestrzeń. Niech to wszystko będzie oparte na zdrowych zasadach i chęci spędzania ze sobą. Najważniejsza jest pasja i cel. - Często przy okazji wielu zajęć rozmyślam o swoich celach, marzę o nich. I to działa. Rzeczy się dzieję. Pojawiają się tez kolejne plany.  Nie można osiąść na laurach. - Ja czuję, że właśnie teraz zaczynam żyć, że mam swoją przestrzeń, kolejne pomysły na siebie. Chciałabym też więcej podróżować… w przyszłości być wykładowcą – wylicza pani Monika.    Czytaj dalej

Nowy Numer Kwartalnika

A w nim atrakcji bez liku. Jest wywiad z naszą okładkową gwiazdą - Radosławem Pazurą, który opowiada o swoim życiu, jego blaskach i cieniach. O kulisach sceny politycznej rozmawialiśmy z Waldemarem Dubaniowskim, urzędnikiem państwowym i doświadczonym dyplomatą. Był on między innymi Sekretarzem Stanu i Szefem Gabinetu Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W latach 2009–2013 ambasadorem RP w Singapurze, a w latach 2017–2023 ambasador RP w Tajlandii. Ze świata wielkiej polityki do kraju gejsz i samurajów przeniosła nas Małgorzata Gabryelczak. W swoim tekście autorka opowiada o Japonii, która słynie z bogatej i unikatowej kultury. Na stronach kwartalnika „Z kaszubskim przytupem” przywitało nas również Koło Gospodyń Wiejskich z Chwaszczyna, które działa już 56-lat. Jego życiorys i dorobek wypracowały trzy pokolenia członkiń. To najstarsze i najliczniejsze koło w gminie Żukowo. Tylko u nas historia kobiet, które działają na rzecz społeczności oraz szerzące kulturę Kaszub. Daniel Mucha w swoim felietonie odsłania mroczne kulisy relacji z „toksykami” - ludźmi, którzy jak trucizna drążą nasze ciała i umysły. I przypomina, że o ile od niektórych można się odciąć, to są tacy z którymi trzeba nauczyć się sobie radzić. O tym, czy w show-biznesie jest miejsce na przyjaźń opowiedziała nam Oliwia Dąbrowska, dynamiczna i inspirująca postać w świecie PR i marketingu. Pani Oliwia od 5 lat prowadzi własną agencję PR-ową, But First PR, która zdobyła uznanie dzięki współpracy z największymi celebrytami i gwiazdami telewizji. Jak w każdym numerze mamy dla Was również garść porad i najsmaczniejszych przepisów kulinarnych, oraz kolejny odcinek opowiadania Joanny Zając. Zachęcamy, kupujcie, prenumerujcie, czytajcie. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij