Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Pan Karp z Bełdowa

Tradycja hodowli karpia na tych terenach sięga już XV wieku, stąd można śmiało mówić o linii hodowlanej „Karpia Bełdowskiego”, która udoskonalana przez wieki, daje imponujące rezultaty hodowlane. Karpie z Bełdowa cechuje bezłuskowa skóra, mała głowa oraz silne wygrzbiecenie i umięśnienie ciała, a dzięki prawdziwie ekologicznej hodowli, bełdowski karp znany jest i ceniony nie tylko w regionie łódzkim, ale w całej Polsce. Udokumentowane jest to licznymi nagrodami, wyróżnieniami i certyfikatami posiadanymi przez gospodarstwo rybackie w Bełdowie.

Jak to z karpiem jest?

Gospodarstwa Rolno-Rybackie w Bełdowie, w którym hoduje się karpia, użytkuje pan Adam Michaś, który wraz z rodziną i współpracownikami gospodaruje na 300 ha gruntów, z czego 150 ha stanowią stawy hodowlane.

- Na pozostałych 150 ha gruntów produkowane są zboża, które w większości stanowią paszę dla karpi (w ciągu roku zjadają one ponad 200 ton zboża) – zaznacza właściciel.

Gospodarstwo bazuje na tradycyjnej metodzie chowu tzw. „Metodzie Dubisza” – to takie przygotowanie stawu, poprzez zabiegi hodowlane, by wytworzyły się tam warunki pokarmowe odpowiednie do wymaganej określonej grupy wiekowej karpi. Ryby w trakcie cyklu produkcyjnego przenoszone są ze stawu do stawu i stąd metoda często jest również określana jako „metoda przesadkowania”. W efekcie gospodarstwo stawowe składa się z szeregu stawów różnych kategorii, m.in.: przeznaczonych do rozrodu, wychowu narybku, odchowu i przetrzymywania karpi towarowych. Cykl hodowli karpia tą metodą trwa 3 lata.

- W pierwszym roku życia małe karpiki odżywiają się głównie zooplanktonem, aby pod koniec sezonu osiągnąć wagę około 50 gram. W kolejnym roku życia oprócz naturalnego pokarmu, karpie dokarmia się już śrutą zbożową tak, aby jesienią osiągnęły 200-250 gram. Dopiero w trzecim roku życia dokarmiając karpie ziarnem zbóż, głównie pszenicy, jęczmienia i kukurydzy uzyskujemy rybę, która może już trafić na nasz stół – opowiada Adam Michaś.

Choć gospodarstwo zajmuje się głównie hodowlą karpia (stanowi ona 90% produkcji ogólnej), hodowca wprowadził też inne gatunki ryb, m.in.: amura, suma, tołpygę, szczupaka, sandacza, jesiotra i inne. Ryby te sprzedawane są w ilościach hurtowych i detalicznych przez cały rok. Gospodarstwo do przewozu żywych ryb dysponuje specjalistycznym samochodem o ładowności jednorazowej do 1500 kg i dowozi ryby do odbiorców w całym kraju.

Czyste wody rzeki Bełdówki…

- Oprócz metody chowu, równie istotną rolę w procesie produkcji ryb z Bełdowa stanowi umiejscowienie bełdowskich stawów. Położone wśród lasów i łąk, z dala od aglomeracji miejskich, zasilane są czystymi wodami rzeki Bełdówki – uśmiecha się Adam Michaś – Ma to dla kupujących i dla nas olbrzymie znaczenie. Poza tym hodowla ryb w stawach, poza produkcją dobrej żywności, współgra ze środowiskiem naturalnym poprzez kształtowanie i wzbogacanie lokalnej różnorodności biologicznej. Retencjonujemy wodę w okresie wiosennym i letnim, co wpływa pozytywnie na mikroklimat – podkreśla hodowca.

Długi jak sum…

Łowisko modernizuje się cały czas, rozbudowywana jest baza gastronomiczno-turystyczna. No i są oczywiście trzy stawy przeznaczone pod łowiska…

- Dla uatrakcyjnienia oferty gospodarstwa, zostały wyodrębnione 2 stawy pod łowiska wędkarskie dla pasjonatów z terenu gminy Aleksandrów Łódzki i województwa łódzkiego. W 2019 roku rekordzista w jednym ze stawów - tylko w jednym dniu - złapał 84 karpie. Na łowisku większość ryb jest w wielkości konsumpcyjnej, ale można tam też złowić okazy kilku, czy kilkunastokilogramowe, które dla uatrakcyjnienia przygody wędkarskiej wpuszcza się do stawów. Rekord łowiska w Bełdowie to karp ważący 12,5 kg, szczupak o wadze 11,3 kg i 23-kilogramowy sum. Co ważne, z łowiska mogą korzystać osoby nieposiadające uprawnień wędkarskich PZW - zapewnia Adam Michaś – Zapraszamy do nas, to wymarzony odpoczynek!

Materiał zarybienowy

Warto zaznaczyć, że Gospodarstwo Rolno-Rybackie objęte jest stałą opieką weterynaryjną, co daje kupującemu pewność pochodzenia i jakość zdrowotną ryb. W Bełdowie produkują również duże ilości materiału zarybieniowego, z czego znaczna część przeznaczona jest do sprzedaży.

Dominującymi formami są:

Wylęg karpia w miesiącach maj-czerwiec w zależności od terminu tarła.

Lipcówka karpia w wadze 2-5 g/sztukę w miesiącach czerwiec-lipiec.

Narybek (Różnych gatunków), czyli ryby jednoroczne w wadze ok. 50 g/szt. Miesiące marzec-kwiecień i październik-listopad.

Kroczek, (Różnych gatunków), czyli ryby dwuletnie w wadze ok 250 g/szt. Miesiące marzec-kwiecień i październik-listopad.

Palczaka sandacza (narybek jesienny) w miesiącu październiku.

 

Pseudoekologiczna moda…

Prowadzenie gospodarstwa rybackiego to ciężka praca przez cały rok. Latem, rybom, zagrażają zbyt wysokie temperatury, które wpływają negatywnie na ich przyrosty i żerowanie. Zimą natomiast, niebezpieczny jest brak tlenu, stąd konieczna jest kontrola jego zawartość w wodzie pod lodem. Pracy nie ułatwia również obecność drapieżników. Straty spowodowane przez gatunki chronione takie jak: kormoran czarny, wydra, czapla siwa są olbrzymie i dochodzą nawet do 50-60% ubytków ryby w stawach. Niestety z tego tytułu nie ma żadnych rekompensat, ani odszkodowań od państwa.

- Kolejny suchy rok przyniesie ponownie duże straty w hodowli – podkreśla hodowca. - Deficyt wody w stawach to mniej pokarmu naturalnego, a więc i mniejsza produkcja finalna.

Ale branża karpiowa boryka się jednak w ostatnich latach z coraz większymi problemami, nie tylko w procesie hodowli, ale również zbytu ryb.

- Od kilku lat przed świętami uaktywniają się organizacje pseudoekologiczne, które atakują tradycję sprzedaży żywych karpi oraz ich spożywania podczas wigilijnej wieczerzy. W ostatnim czasie okazało się, że działania tych organizacji często są finansowane przez konkurencyjne branże, np. środowisko hodowców łososia norweskiego. Pod wpływem tych akcji wielkie sieci handlowe wycofują się ze sprzedaży żywego karpia. To dla nas, hodowców, duży problem – zaznacza Michaś.

 

„Z ikrą”

Gospodarstwa Rolno-Rybackie Bełdów należy do powstałej Rybackiej Lokalnej Grupy Działania „Z ikrą”, w której pan Adam Michaś jest wiceprezesem zarządu.  Idea wspólnego działania umożliwia bardziej efektywne korzystanie ze środków europejskich, które dają rybakom i samorządom możliwość inwestowania w rozwój gospodarstw i infrastruktury.

- To wielka szansa dla naszego regionu na rozwój i pozyskanie dodatkowych środków dla naszych gospodarstw, nie tylko rybackich - twierdzi wiceprezes RLGR „Z ikrą”.

Gdzie szukać najsmaczniejszej ryby?

Po odłowach karpie oczekują na sprzedaż w specjalnych stawach, które nazywane są magazynami handlówki. Są to głębokie stawy o niewielkiej powierzchni, ale za to z dużym przepływem świeżej wody. Każdy staw zaopatrzony jest w specjalne aeratory i dyfuzory dotleniające wodę. Dzięki tym zabiegom karpie pozbywają się mulistego posmaku i oczyszczają swoje organizmy z resztek kwasu mlekowego, który wytwarza się w organizmie ryb podczas stresu wywołanego np. odłowem. To, między innymi, sekret wspaniałego smaku „Karpia Bełdowskiego”. Choć na walory smakowe ,,Pana Karpia’’ z Bełdowa, co warto jeszcze raz zaznaczyć, ma przede wszystkim wpływ ekologiczny, naturalny sposób hodowli i karmienie ryb wyłącznie zbożami z własnego gospodarstwa.

Gdzie szukać najsmaczniejszej ryby na świąteczny stół, ale także na cały rok?

Odpowiedź jest prosta.

- Najlepiej bezpośrednio u producenta-rybaka. Wtedy mamy gwarancję świeżości i wspaniałego smaku, niezmiennego od stuleci… - podkreśla Adam Michaś.

Zapraszamy do Bełdowa www.karpzbeldowa.pl!

 

Sylwia Skulimowska

 

Gospodarstwo Rolno-Rybackie

Adam Michaś

Bełdów 70

95-070 Aleksandrów Łódzki

tel.: 042 712 14 12

kom.: 697 629 051, 608 591 951

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(s)

 

 

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Coraz mniej ślubów. Szczególnie kościelnych

Liczba ślubów topnieje z roku na rok. Młodzi coraz częściej odkładają decyzję o złożeniu przysięgi małżeńskiej na później. A jeżeli już się na to decydują, to częściej wybierają urzędnika niż księdza do poprowadzenia ceremonii.  Ślubną modę ostatnich lat doskonale obrazują liczby. Tutaj nie ma marginesu na zbędne interpretacje. Dane GUS już od kilku lat wskazywały na kryzys w tej materii. Coraz mniej młodych par zgłasza się do kościoła z prośbą o udzielenie Sakramentu Małżeństwa. Nie chcą przysięgać sobie miłości aż do grobowej deski przed ołtarzem. Z danych GUS wynika, że w 2022 r. Polacy zawarli 155. 817 małżeństw. To mniej niż w 2000 r, kiedy w związek małżeński weszło 211 150 par. Ostatnie statystyki pokazują również, że coraz mniej decydujemy się na zawarcie małżeństwa przed Bogiem. Odsetek ślubów wyznaniowych wynosi 50,9 proc., podczas gdy jeszcze 20 lat temu sięgał 71,8 proc. Ślubów mniej niż dawniej Liczby pokazują, że jest ich teraz mniej nawet o połowę niż w latach 80. Teraz są soboty, w które jest po około 5-7 uroczystości w sezonie, a rocznie jest ich około 200-300 razem z „konkordatami”. Dawniej było po kilkanaście dziennie, a nawet 800 rocznie. W najpopularniejsze ślubne miesiące: czerwcu, lipcu, sierpniu czy październiku uroczystości były od rana do 21.00. Ślubów jest więcej w urzędzie niż w kościołach. Jednak dawne czasy, gdy przed urzędem ustawiały się kolejki, żeby zarezerwować termin uroczystości na jakąś dobrą godzinę chyba już nie wrócą. Moda na uroczystości ”pod chmurką” Od 1 marca 2015 roku możliwe jest zawieranie związków małżeństw także poza Urzędem Stanu Cywilnego. Z roku na rok staje się to coraz popularniejsze.  Śluby od lat odbywają się nie tylko w urzędowej scenerii, ale przez 10 laty, żeby taki ślub mógł się odbyć poza urzędem, potrzebna była zgoda wojewody. Dzisiaj wystarczy wpłacić do kasy Urzędu Miejskiego około 1.000 zł. Tak kwota nie zmienia się od lat.  W USC ślub kosztuje około 100 zł niezmiennie.  Coraz chętniej decydujemy się na zawarcie związku małżeńskiego w niecodziennych miejscach. To okoliczne zamki, pałace, hotele a nawet kina.  Na takie uroczystości urzędnik dojeżdża we własnym zakresie. Na specjalne życzenie nowożeńców ślubu może udzielić również prezydent miasta.  Miłość w metrykę nie zagląda Dowodzą tego coraz liczniejsze małżeństwa między partnerami z różnicą wieku. Przeważnie to kobiety są młodsze, ale bywa, że to ona jest dojrzalsza od niego – zwłaszcza w ostatnich latach. To nie tylko moda. Kobiety wcześniej zostają wdowami, a nie boją się nowych związków. - W ubiegłym roku udzielałam ślubu kobiecie starszej od partnera o 21 lat. Miałam nawet taką sobotę, w trakcie której wszystkie panny młody były starsze od panów – mówi kierowniczka USC w jednym z urzędów w woj łódzkim.  Rekordzistów dzieliło kilkadziesiąt ładnych lat. Jak wspomina urzędniczka udzielała ślubu parze, w której panna młoda była mocno po 70., a pan młody miał 30 lat. Średnio kobiety są jednak starsze o 3-5, a nawet 10 lat od partnerów. Ale tradycyjnie różnice wieku w drugą stronę też bywają znaczne. I tak w naszym urzędzie przysięgali sobie 80-latek i 30-latka. Kiedyś było znacznie więcej małżeństw zawieranych w bardzo młodym wieku, Nawet pomiędzy ludźmi, którzy żeby zawrzeć związek małżeński potrzebowali na to zgody sądu. - Przed laty najczęściej na ślubnym kobiercu stawali pabianiczanie w wieku około dwudziestu, dwudziestu kliku lat – dodaje kierowniczka urzędu. - Nie brakowało jednak takich, gdy dziewczyny miały po 16, 17 lat a mężczyźni mieli po 18, 19 lat. Obecnie takich małżeństw po prostu nie ma. Teraz średnia wieku małżonków to około 30 lat i więcej. Sporo jest małżeństw po 40 roku życia. Zdarzają się takie po 50 i 60.  Młoda para po 50. to też oznaka starzenia się społeczeństwa. W latach 2010-2022 liczba nowożeńców w tym wieku wzrosła o 40 proc. i choć spada liczba zawieranych małżeństw, to liczba ślubów wśród osób po pięćdziesiątce podwoiła się.  Jak wskazują statystyki w najbliższych latach znaczenie małżeństw zawieranych przez starszych wiekiem nowożeńców będzie rosło. Stanie się tak również z uwagi na spadek liczby małżeństw zawieranych w zwyczajowym wieku. Kolejnym czynnikiem będzie wciąż duża liczba rozwodów 40 i 50-latków. Nie bez znaczenia jest też obserwowana wśród starszych Polaków i Polek niższa w porównaniu z młodszymi skłonność do tworzenia długookresowych związków Czytaj dalej

Miłość po 50., 60. czy 70… Czy wypada?

Skąd biorą się takie pytania? Dlaczego miłość w dojrzałym wieku wciąż budzi emocje? Co sprawia, że uczucie, które rodzi się między partnerami w wieku 50, 60 czy 70 lat, spotyka się z niedowierzaniem i ironią społeczną? Tymczasem psycholodzy podkreślają, że każda pora życia jest dobra na miłość. Potwierdzają to historie wielu par, które zaczęły wspólną przygodę w późniejszych latach. To dojrzałe uczucie może być równie piękne i pełne pasji, a prawo do szczęścia mamy na każdym etapie życia. Niestety przez pokolenia utrwalił się stereotyp, że w pewnym wieku już "nie wypada" chodzić na randki, trzymać się za ręce czy okazywać sobie czułość. Widok zakochanych 60-latków wciąż budzi zdziwienie, a niektórych wręcz oburza. To prowadzi do przykrych konsekwencji. Singielki, rozwódki, wdowy Kobiety w dojrzałym wieku, które zderzają się z takim społecznym ostracyzmem, często nie dają sobie prawa do późnej miłości. Odrzucają uczucia, które przychodzą do nich niespodziewanie – ignorują zaproszenia do kawiarni czy na wspólne wyjście do kina. To błąd, podkreślają psycholodzy. Nie jesteśmy stworzeni do życia w pojedynkę. Nie narzucajmy sobie kajdan i ograniczeń, które krzywdzą nas samych, odbierając nam prawo do szczęścia i spełnienia w dojrzałych relacjach. "Starość" i namiętność w świadomości wielu osób wciąż się wykluczają. Niestety, druga połowa życia często kojarzy się z niedoskonałościami, chorobami i obowiązkami wobec rodziny, a nie z miłością. Samotność w tym wieku nikogo nie dziwi, ale randkowanie – tak. Jednak miłość w dojrzałym wieku potrafi zaskoczyć nawet samych zakochanych. Czasy się zmieniają – na emeryturze dbamy o zdrowie, ruch i sprawność. Kobiety dbają o urodę, a mężczyźni chętniej troszczą się o wygląd. Nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni, i to nie tylko intelektualnie. Wnuki zamiast partnera Dlaczego myślimy, że relacje z dziećmi, znajomymi czy najbliższymi przyjaciółmi mogą zastąpić potrzebę intymności i bliskości dojrzałych osób? Babcia, która zamiast opiekować się wnukami i przygotować im obiad, pędzi na spotkanie z przystojnym mężczyzną, budzi oburzenie. "Jakim prawem?" – pojawia się pytanie. Śmiech i kpina, że w takim wieku zachciewa jej się miłości. A może warto po prostu przestać przejmować się takimi opiniami? Dlaczego nasze szczęście ma być kontrolowane przez ludzi, którzy często kierują się zazdrością i zgorzkniałością, a nie potrafią cieszyć się cudzym szczęściem? Skupmy się na własnych potrzebach i po raz pierwszy w życiu zróbmy z nich priorytet. Czy taki dojrzały związek to czas na sukces? Dojrzałe relacje często już na starcie niosą ze sobą bagaż wspólnych doświadczeń, nieudanych związków, rozwodów i rozczarowań, co budzi obawy. Dlaczego miałoby się udać teraz? Psycholodzy wskazują, że to, że ktoś jest rozwodnikiem, nie oznacza, że jest z nim coś nie tak. Porażki mogą być dobrym doświadczeniem, jeśli wyciągniemy z nich wnioski i nie powielimy tych samych błędów. W dojrzałym wieku nie rzucamy się bez rozumu w ramiona Amora. Mamy więcej doświadczenia i większy dystans do wszystkiego. Żeby nie stać się ofiarą... Czasem słyszy się o oszustach, ale to sytuacje sporadyczne. Decydując się na budowę związku, zawsze podejmujemy pewne ryzyko. Jeśli jednak nie obdarzysz partnera zaufaniem, nie znajdziesz szczęścia, nawet jeśli będzie on ideałem. Ważne jest, aby nie podejmować pochopnych decyzji – nikt nas nie goni, nikomu nigdzie się nie spieszy. O tym, w jakie relacje wchodzimy, decyduje również nasze poczucie własnej wartości. Jeżeli nie wierzysz w siebie, jesteś lękliwy, masz większe szanse na związek, w którym ktoś będzie to wykorzystywać. Często boimy się porównań z poprzednimi partnerami. Trudno uniknąć takich konfrontacji, ale pamiętaj – pamięć o danej osobie to jedno, a to, co się dzieje teraz, to zupełnie inna jakość. Doświadczenie to cenny życiowy bagaż, ale nie możemy żyć przeszłością. Dlatego, dla dobra nowego związku, nie warto poruszać tematów byłych partnerów. Często kobiety niepotrzebnie same prowokują porównania, pytając „A jaka ona była?”. Pamiętaj – jesteś inną osobą, tworzycie inną parę, na innym etapie życia, więc po co rozkręcać takie oceny? Gdy zdarzy się kłopotliwa sytuacja, powiedz jasno, co ci nie odpowiada. Zwróć uwagę partnerowi, jeśli poświęca za dużo uwagi sprawom z przeszłości. Tutaj nie ma miejsca na kompromis – albo zmieni swoje zachowanie, albo trzeba będzie wycofać się z takiego układu. Kompromis to często recepta na porozumienie W wielu sprawach kompromis jest możliwy, a nawet konieczny. W innych warto zostawić sobie przestrzeń. Doświadczenie życiowe sprawia, że osoby w pewnym wieku są bardziej wyrozumiałe i potrafią lepiej rozwiązywać konflikty. Miłość dojrzała niesie ze sobą o wiele mniej problemów niż młodzieńcze uczucie. Oboje partnerzy mają już ustabilizowaną pozycję zawodową i finansową, nie muszą martwić się o wychowywanie dzieci, mogą skupić się na sobie i miłym spędzaniu czasu. Kiedy oboje są na emeryturze, mogą po prostu być ze sobą, wyjechać gdzieś, pójść do kina. Relacje w późniejszym wieku mają tę zaletę, że mogą być bliskie, a jednocześnie luźne. Nie trzeba od razu brać ślubu, można mieszkać osobno i spotykać się, kiedy oboje tego chcemy. Ważne, że czujemy się ze sobą dobrze. Ludzie po pięćdziesiątce wiedzą, że pożądanie od pierwszego wejrzenia nie oznacza jeszcze, że partner jest dla nas odpowiedni. Sama chemia nie trwa długo. Kiedy pęknie romantyczna bańka, zostajemy z tym, kim naprawdę jest osoba, z którą się budzimy. Zmieniła się nie tylko nasza definicja miłości, ale także nasze postrzeganie romantycznych relacji. Wiele osób w dojrzałym wieku nie czuje potrzeby zawierania małżeństwa, będąc w stałym związku. Nie mają też potrzeby, by mieszkać w tym samym domu, mieście czy województwie. Nie ma jednego wzorca – osoby zaangażowane mogą sprawdzić, co w ich przypadku działa najlepiej, i to jest w porządku. (foto: pixabay) Czytaj dalej

Wyjątkowe jubileusze

Koło Gospodyń Wiejskich z Nockowej powstało w październiku 1958 roku z inicjatywy agronom Marii Stępień. Pierwszą przewodniczącą  została  Julia Łyko. Funkcję tą sprawowała  przez 10 lat. Jej działania były skoncentrowane wokół prac związanych z budową nowej szkoły oraz drogi w Nockowej. Panie  organizowały zabawy dochodowe, uczestniczyły w kursach gotowania, pieczenia oraz przetwórstwa  domowego, zakładały poletka uprawowe, odchowywały kurczęta.  Ponieważ członkiniami były również nauczycielki szkoły w Nockowej to lokalna placówka oświatowa była ich pierwszym miejscem spotkań. W latach 1969 – 1986 przewodniczącą KGW Nockowa zostaje  Julia Tobiasz, która ściśle współpracuje  z kierowniczką Szkoły Podstawowej w Nockowej Józefą Pazdan. Troszczą się zaspokojenie najpilniejszych potrzeb dzieci szkolnych, organizowały  dziecińce dla najmłodszych dzieci. Koło  prowadziło wypożyczalnię naczyń i sprzętu gospodarstwa domowego. Organizowane były kursy krawiectwa, sadownictwa i ogrodnictwa.                                                                                     Wojewódzka Rada Narodowa w 1979 roku nadała Kołu odznakę „Zasłużonego dla Województwa Rzeszowskiego”.                         W 1987 roku przewodniczącą koła zostaje Maria Jaworska, która kontynuowała działania swoich poprzedniczek i pełniła ją do 2000 roku. W tym roku dokonano wyboru nowego składu Zarządu Koła Gospodyń Wiejskich w Nockowej. Przewodniczącą zostaje Irena Toś, wice-przewodniczącą Agata Worosz, sekretarzem Lucyna Róg a skarbnikiem  Elżbieta Chrzan.  Głównym  celem nowo wybranego zarządu był twórczy rozwój Koła i wsi. Od  2002 roku w Nockowej cyklicznie obchodzone są Dni Nockowej. Przy Kole powstaje Amatorski Zespół Teatralny oraz Kapela Nockowianie.  Zespół wystawia widowiska obrzędowe, historyczne i kabaretowe. Ze swoimi występami gościł w kilku województwach. Prezentowane widowiska to: „Wesele nockowskie”, „Przygotowanie do wesela”, „Noc Świętojańska”, „Wieczór wigilijny”, „Dziad i baba”, „ Walki chłopskie”, „Obrachunki rolnika” wszystkie oparte na faktach autentycznych. Koło również rozwinęło się w dziedzinie kulinarnej. Wszystkie potrawy przygotowuje tradycyjnymi metodami przy użyciu starych przepisów i receptur. Dorobek Koła to kilkadziesiąt dyplomów za zajęcie od I-III miejsca w konkursach kulinarnych na szczeblu gminnym, powiatowym oraz krajowym. W 2011 roku na I Euroregionalnym Festiwalu Smaków w Przemyślu „Pierogi św. Jacka” otrzymały tytuł „Złoty Pieróg Pogranicza” a „Gruszki w syropie miodowym” na targach Polagra Food  w Poznaniu otrzymały Perłę 2015. Na listę Produktów Tradycyjnych koło ma wpisanych 8 potraw. W 2010 roku: Pierogi św. Jacka, Studzionka bobowo-serowa, Ser kornaka w zalewie ziołowej. W 2011 roku: Gruszki w syropie miodowym.  W 2013 roku: Ryba pyrowa, Fujarki pastusze, Niedźwiedź chłopski, Siemieniaki orzechowe. Wszystkie przepisy na tradycyjne smakołyki pochodzą z wiekowego przepiśnika Krystyny Żuczek. Prowadzimy zajęcia kulinarne. Chciałybyśmy żeby przepisy, z którymi nierzadko wiążą się piękne legendy, przetrwały. Nasze umiejętności doceniono też za granicą. Koło gościło telewizję niemiecką, która transmitowała sposób przygotowania tradycyjnych wigilijnych potraw. Swoje dania serwujemy na imprezach gminnych takich jak, Dzień Babci i Dziadka, Dzień Matki, Dzień Kobiet, opłatek, mikołajki, andrzejki czy dożynki gminne. Działalność Koła to również wielorakie szkolenia i kursy członkiń. Przez 24 lata poszerzamy wiedzę i doskonaliły umiejętności z różnych dziedzin: z zakresu ziołolecznictwa, zapobiegania raka piersi, języków obcych, obsługi komputera.  KGW Nockowa współpracuje  z wieloma organizacjami ze Szkołą Podstawową, Urzędem Gminy, Gminnym Ośrodkiem Kultury, Klubem Sportowym Nockowa, OSP Nockowa,  Wojewódzką Radą Kół Gospodyń Wiejskich, Gminną Radą Kobiet oraz Kołami z terenu Gminy Iwierzyce. Każdego roku członkinie wyjeżdżają na wycieczki integracyjne w różne zakątki Polski, korzystają basenów siarkowych i rekreacyjnych.          W miesiącu lipcu tego roku wzięły udział w programie „Czyste Sołectwo” zebrałyśmy  ponad 3 tony elektroodpadów. Postanowiłyśmy jeszcze tego roku powtórzyć zbiórkę elektroodpadów.  Mieliśmy też okazję gościć 2 sierpnia 2024 Panią Magdalenę Owczarz Menadżer firmy ASEKOL  PL S.A. (Program „Czyste Sołectwo”),  Prezesa "Rabatu Rolniczego"  Pana  Jana Boczek, Panią Stefanie Michałek Wiceprzewodniczącą Wojewódzkiej Rady Kół Gospodyń Wiejskich w Rzeszowie oraz Pana Mieczysława Bochenek Prezesa WZRKiOR w Rzeszowie.  Koło obchodziło uroczyście dwa jubileusze: 50 –lecie oraz 60-lecie KGW Nockowa.                                                                            Obecnie Koło liczy 36 członkiń.   Legenda                          Pierogi św. Jacka pieczone są we wsi Nockowa od początku jej istnienia. Z pierogami związana jest legenda opowiadająca  o Jacku Odrowążu idącym na misję na Ruś Kijowską, który odwiedził wieś Nockową, aby podkuć konia. Jadąc dalej napotkał bagna, na których jego koń stracił życie. Głodny i spragniony postanowił zawrócić do wsi, gdy zobaczył na wzgórzu idących żeńców. Poprosił o wodę i jedzenie. Żeńcy napoili św. Jacka, jednak nie mieli nic do jedzenia. Ten poprosił, aby zabrali do domu snop pszenicy, wykruszyli ziarna i w żarnach zmielili. Żeńcy tak zrobili, ale mąki było mało, wtedy św. Jacek zobaczył odcedzający się twaróg i kazał dołożyć do mąki i zagnieść ciasto. Następnie kazał im przynieść z pola liście kapusty, ugotować, posiekać, ale farszu było mało. Wtedy poprosił ich, aby nazbierali białej simby, czyli pieczarek rosnących na ugorach. Nieufni żeńcy uważali pieczarki za grzyby trujące i nie godzili się zbierać. Wtedy św. Jacek wziął pieczarkę i surową zjadł. Widząc to żeńcy nazbierali pieczarek, podgotowali i posiekali a na końcu dodali do farszu. Ulepili pierogi, upiekli na ucztę zaprosili mieszkańców wsi. Uważali to za cud. Pierogi św. Jacka stały się swego rodzaju rarytasem. I tak św. Jacek nauczył mieszkańców przygotowywać pierogi.         Irena Toś   Czytaj dalej

Uzdrowicielki ciała i duszy

Szeptuchy, uzdrowicielki, „wiedźmy” – to kobiety, które na stałe wpisały się w historię. Wiele małych społeczności kręciło się wokół nich, a ich obecność była nieodłącznym elementem codzienności. Uzdrowicielki te odprawiały rytuały, leczyły, wprowadzały magię do zwykłego życia. Czy istnieje jeszcze miejsce na taką tradycję, która łączy przeszłość z nowoczesnością? Czy współczesne szeptuchy mają swoje miejsce w XXI wieku? Szeptuchy to tradycyjne uzdrowicielki ludowe z Podlasia, które przypominają nam w dzisiejszym świecie, pełnym technologicznych innowacji, o ważności intuicji oraz duchowej więzi z naturą i magią. Ich działania często wymykają się logicznemu wyjaśnieniu, co sprawia, że bywają postrzegane przez niektórych jako zabobony, a ich praktyki jako szkodliwe. To postacie rodem z minionych epok, które stają w obliczu współczesnej rzeczywistości, pełnej smartfonów i mediów społecznościowych. Mimo to, szeptuchy wciąż cieszą się szacunkiem i nadal bywają odwiedzane przez osoby poszukujące wsparcia. Pomimo postępu w medycynie, istnieje wiele tajemnic, które wciąż są nieodkryte, a zjawiska, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć znanymi metodami, dają przestrzeń dla tradycyjnych uzdrowicielek. Współczesne szeptuchy, mimo upływu czasu, znajdują dla siebie miejsce w nowoczesnym świecie. Magia przekazywana z pokolenia na pokolenie Szeptuchy od wieków łączą tradycyjne wierzenia z nowoczesnymi potrzebami społecznymi. Kim są te tajemnicze kobiety, które od wieków przekazują swoje sekrety? Jakie są sekrety ich modlitw i zaklęć? Jak leczą i co stosują w swoich miksturach? Jedno jest pewne: wiedza przekazywana przez pokolenia jest niezwykle cenna. Szeptuchy wykorzystują tradycyjne praktyki swoich babć i prababć, które również czerpały z doświadczeń swoich przodków. Ich działania, choć trudne do wyjaśnienia, często zadziwiają skutecznością i skutkami, które przynoszą ulgę. Znawczynie ziół Ziołolecznictwo to obszar, w którym szeptuchy doskonale się odnajdują. Mają ogromną wiedzę o roślinach i ich właściwościach leczniczych. Znają zioła, które pomagają przy różnych dolegliwościach, a ich domy pełne są suszonych roślin wykorzystywanych do przygotowywania naparów, maści czy olejków. To nie magia, a przekazywana z pokolenia na pokolenie wiedza o roślinach, która daje wymierne efekty w leczeniu. Często natura sama dostarcza nam wszystkiego, co niezbędne do odzyskania zdrowia. Modlitwa i zaklęcia – klucz do mocy Anioły, święci, duchowi przewodnicy i zmarli – to istoty często przywoływane przez szeptuchy. Wzywane są, aby wspierały lub chroniły nie tylko pacjentów, ale także same uzdrowicielki. Dla szeptuch słowo ma wielką moc. Wykorzystują ją w rytuałach, zaklęciach i modlitwach, które potrafią uzdrowić, przynieść ulgę, a nawet uwolnić od negatywnych energii. Słowo jest narzędziem, które kształtuje rzeczywistość i wywołuje konkretne działania. Zrównoważenie ciała i ducha Dla szeptuch nie tylko fizyczne zdrowie jest istotne. Często przyczyną problemów zdrowotnych widzą one zakłócenia w energii ciała. W ich mniemaniu, blokady energetyczne mogą manifestować się w formie chorób, bólów czy depresji. Szeptuchy potrafią dostrzegać te blokady i usuwać je, używając przy tym rąk, świec, wody lub ognia. W niektórych przypadkach tworzą także amulety i talizmany, które chronią przed złymi siłami i pechem. Nazwa „szeptucha” pochodzi od słowa „szept”, które w dawnych czasach było jedną z głównych metod leczenia. To w szeptach, w modlitwach i zaklęciach kryje się moc, która wciąż budzi respekt i nadzieję w sercach tych, którzy szukają pomocy. Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij