Aktualności

0 0
Kłosuj Komentuj Ulubione

Jak sołtys Małgorzata wieś „zaczarowała”

Małgorzata Grabowska sołtys Zielątkowa odmieniła oblicze wsi. Z rozmachem działa, angażuje się w życie swojej małej ojczyzny. Zapału i siły przebicia można jej pozazdrościć. Jak zaczęła się przygoda pani Małgorzaty z sołtysowaniem? Oto historia kobiety
niezwyczajnej. Do podjęcia wyzwania i wystartowania w wyborach na stanowisko sołtysa namówili panią Małgorzatę mieszkańcy. Znali ją i widzieli, że pomysłów jej nie brakuje.
- Pracuję w ośrodku rehabilitacyjno wypoczynkowym, gdzie prowadzę kawiarnię. Żeby przyciągnąć klientów trzeba było wykazać się zmysłem organizacyjnym, którego mi nie brakuje – opowiada nasza bohaterka. - Zabaw, występów i konkursów dla kuracjuszy nigdy nie brakowało. Widzieli to też mieszkańcy, że jestem kreatywna i pomyśleli, że można coś ciekawego zrobić u nas na wiosce.
I tak pani Małgorzata została jednogłośnie wybrana sołtysem Zielątkowa (gm. Drezedenko)
4,5 roku temu.
- Zgodziłam się, bo to również moje powołanie – dodaje. - Mój dziadek też był sołtysem i zawsze ciągnęło mnie w tym kierunku. Przez te lata sołtysowania pani Małgorzaty sporo zmieniło się w Zielątkowicach. Zrealizowany została przede wszystkim projekt placu zabaw, o którym marzyli mieszkańcy. Finał
tego przedsięwzięcia przeszedł oczekiwania wszystkich, bo na terenie wsi powstał nie tylko plac zabaw dla najmłodszych, ale również plac rekreacyjny dla młodzieży i starszych.
- Jest tam też miejsce do gry w koszykówkę i siatkówkę – opowiada z dumą pani Małgorzata. - Kolejne nasze marzenie to świetlica. Miejsce mamy, ale budynek jest
współwłasnością, więc trudno będzie ten pomysł zrealizować.

Sołtys to też mediator
- Niestety nie zawsze każdemu się dogodzi – dodaje pani Małgorzata. - Nie wszystkim
spodobało się, że mamy taki plac, bo hałas, krzyki, za dużo dzieci. A mieszkańców u nas trochę jest, bo 82 i 14 dzieci.
Nie wszyscy są zaangażowani w życie wsi, nie wszyscy mają tyle zapału i czasu. - Ale to wyjątki - dodaje pani sołtys. - Większość rodzin garnie się do działania. Są młodzi, którzy do mnie przychodzą i podrzucają pomysły. Często spędzamy czas przy wspólnych ogniskach plenerowych imprezach, zawodach sportowych, organizujemy podchody. Są turnieje siatkówki.
To kosztuje niewiele tylko czas, ale jak powtarza sołtysowa - warto.

- Ja to lubię – zapewnia pani Małgorzata. - W tych zabawach i imprezach uczestniczą całe rodziny również mój mąż i dzieci. To też dla nich. Latem jest nas jeszcze więcej, bo sporo dzieci wpada na wakacje do dziadków.
Mieszkańcy chcą działać. Zaczęli być aktywni i kreatywni. Nowa sołtys zaszczepiła im chęć do działania i pasję. Dała poczucie, że są częstość społeczności, odpowiedzialną za wioskę.
- Nie chcą mnie już wypuścić – dodaje z uśmiechem. - Mam zapowiedziane, że na stanowisku sołtysa będę dożywotnio urzędowała. Na szczęście mam wyrozumiałego męża i mamę. Oboje namawiali mnie, żeby zgodziła się zostać sołtysem i teraz bardzo mocno mnie wspierają. Mąż wiedział, że jak coś robię to od serca i, że będzie kosztowało mnie to spor czasu. Od początku sam się również zaangażował i mi pomaga.

Wioska jak malowana
Zielątkowice to jednak nie tylko uśmiechnięci i aktywni mieszkańcy. Za sprawą nowej sołtys odmieniło się również samo oblicze wsi. Pani Małgorzata jest bowiem „producentką” drewnianych figurek, które zdobią okolice dodają jej charakteru i bajkowej atmosfery.
- Pomysł na figurki z sosnowego drewna narodził się u mnie przez przypadek – opowiada sołtys. - W sanatorium, gdzie pracuję, klienci chcieli pamiątek z pobytu. Kufle, długopisy czy pocztówki nie przypadły im do gustu. Jedna z kuracjuszek przyszła raz z wnuczką i chciała dla niej coś kupić. Zapytała czy sama czegoś nie mogę zrobić, na przykład figurki konika.
Wyzwanie zostało przyjęte, Jeszcze tego samego dnia pani Małgorzata złapała w domu za wyrzynarkę, drewno, wycięła szablon konika i wykonała pieką figurkę dla Wiktorii. Dziewczynka była zachwycona, babcia również. Posypały się kolejne zamówienia od kuracjuszy i nie tylko. I tak przygoda z wycinanymi w drewnie figurkami trwa już od 15 lat.
Teraz figurki sołtysowej zdobią już cała wioskę.
- Jest u nas bajkowo, tu lisek, tam sarenka, są krasnale i w zależności od pory roku zające, tulipany, grzybki, choineczki – opowiada pani Małgorzata. - Mamy też 10 pięknych ławeczek pomalowanych na czerwono, żeby były widoczne wśród zieleni, z której słynie nasza wioska. Przy każdej z ławek stoi tabliczka z jej nazwą i wierszem stworzonym przez mieszkańców.
Ławki to pomysł sołtysowej i spory wysiłek jej męża, który po godzinach w pracy wykonał każdą z nich. I tak jest „ławeczka sąsiadeczka”, która stoi pomiędzy dwoma domami. Najczęściej siadają na niej sąsiadki, które wspólnie dzielą zamiłowanie do ogrodów, rozmawiają i podziewają kwiaty. „Ławeczka turysty” stanęła w miejscu, gdzie najczęściej odpoczywają przyjezdni odwiedzający wieś. Jest ławeczka sołtysowej i ławeczka „powsinoga”.

- Z tą ostatnia wiąże się zabawna przygoda – opowiada pani Małgorzata. - Pierwsze dwie ławki zaginęły po trzech dniach. Ktoś wykopał je z betonem i ukradł. Nie odpuściłam, postawiłam wszystkie służby na równe nogi, zgłosiłam na policję, ściągnęłam telewizję.
Ławki odnalazły się po trzech miesiącach. Na terenie jednej posesji oddalonej od Zielątkowa o 40 kilometrów. Zauważył je strażak przy przypadkowej interwencji.
- Widział mnie w telewizji jak apeluję do mieszkańców w sprawie kradzieży. Przypomniał sobie o tym i powiadomił o znalezisku – opowiada pani Małgorzata „Wymęczona” odrapana ławka wróciła na swojej miejsce. Powstał stosowny wierszyk opowiadający jej historię i nazwa.
Zielątkowo rozkwitło, jest już nie tylko zielone ale kolorowe, barwne, wesołe. To zdecydowanie wieś z charakterem a autorką całego „zamieszania” jest pani sołtys. Co przyniosą kolejne lata?
Jedno jest pewne, pomysłów nie zabraknie, zaangażowanych mieszkańców przybędzie, pojawią się kolejne wyzwania i realizacje nowych projektów.

Redakcja mojaWieś ..

Udostępnij na facebook!

Przeczytaj również wszystkie artykuły z kategorii >

Życie bywa przewrotne…

Dziadek był ogrodnikiem, Tata również, a ja …  nim zostać nie chciałam! Przeznaczenie jednak napisało swój scenariusz i od lat z pasją, sukcesami i miłością do ziemi, prowadzę wielokrotnie nagradzane gospodarstwo ekologiczne. To jednak nie koniec…  Co by tu zadziałać? I  kolejny przykład przewrotności losu – zawsze chciałam żyć z dala od ,,gwaru” i z dala od ludzi, najlepiej w Bieszczadach - takie pomysły miałam w szkole średniej. Ale… prowadzę aktywne życie społeczne. Moja działalność miała swój początek w chwili, kiedy mój pierwszy syn poszedł do szkoły podstawowej. Niespodziewane rozpoczęła się moja praca społeczna na rzecz… szkoły. Niestety szkoła miała zostać zlikwidowana i dlatego wraz z rodzicami zaczęliśmy walkę, by szkoła istniała dalej. Życie bywa przewrotne, bo od 2008 roku jestem Prezesem Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Łopatka. Ale to nadal nie koniec… W 2015 roku zostałam sołtyską  i pomyślałam, że w tym samym roku założę KGW i tak się stało. Nie twierdzę, że było lekko, ale mówią, że wszystko robię z uśmiechem na twarzy.  Staram się żyć uważnie i pewnie dlatego nie mogę przejść obojętnie obok zdarzeń i problemów.     Wolna i szczęśliwa              Moje życie w stylu eko – cieszę się, że ma miejsce. Plan na życie na początku był inny niż ogrodnictwo… To życie społeczne przeplata się z praca zawodową, jedno i drugie nie jest łatwe, ale daje dużo satysfakcji. Ogrodnictwo mam we krwi… jednak czas musiał pokazać, bym to zrozumiała. Młoda dziewczyna zamiast w Bieszczady uciekła do miasta, by żyć wygodnie i bez problemów.  Próba życia w mieście została wykonana, a z nią przyszło rozczarowanie.  Brak przestrzeni -  ciasno, duszno. Rozum pokazał, że moje miejsce jest na wsi - wśród przyrody. Tu jestem wolna i szczęśliwa, choć nie jest łatwo i pięknie. Staram się przechodzić przez życie z uśmiechem, mam to po Tacie, dlatego jestem niepoprawną optymistką!  Mała ogrodniczka  Praca w otoczeniu natury była mi pisana, jak mogłam tego nie zauważyć?  Mam zdjęcia... a tam 4-letnia dziewczynka, która wygląda jak mała ogrodniczka – z ogrodem w tle i z zadowoleniem na twarzy! Cudownym ogrodnikiem był mój Dziadek Feliks, również mój Tata - Józef kontynuował zawód ogrodnika. Pomimo swego leciwego wieku, jeszcze żyje pasją i pracą w ogrodnictwie.  Sami widzicie - zbyt silne geny „ciążyły” nad moją osobą, więc chwilowy bunt został pokonany.  Pracę traktuję z dużą odpowiedzialnością, zdając sobie sprawę, że przyrodę – naszą ziemię, trzeba traktować z szacunkiem i miłością, by służyła kolejnym pokoleniom. By nasze dzieci i wnuki mogły żyć w pięknym i zdrowym środowisku. Pamiętajmy: „Nie odziedziczyliśmy ziemi od naszych rodziców, ale pożyczyliśmy ją od naszych dzieci”! Kocham ludzi  Muszę wrócić do silnych genów mojego Taty i Dziadka, bo nie tylko ogrodnictwo w nich było, ale również praca na rzecz lokalnej społeczności. I ja też to mam. Rozpiera mnie energia i uwielbiam kontakt z ludźmi. Działanie! Jeśli mogę zrobić coś pożytecznego, to dlaczego nie? Byłam sołtyską, działam na rzecz rolników i naszej wiejskiej, małej społeczności, jestem radną. Zaangażowałam się w działania na rzecz kobiet ,,Kobiety w Centrum”. Jestem ambasadorką Onkocafe. Obecnie kończę studia na kierunku Politologia, które dotykają obszarów społecznych i gospodarczych, czyli tego,  co nas otacza. To kolejna moja pasja, w której mogę się realizować, uczestniczyć i tworzyć projekty, np. związane z ochroną praw człowieka, praw kobiet. Ważny jest dla mnie, jak już pisałam, szacunek dla przyrody, ale też do drugiego człowieka! W obecnych czasach dużego postępu cywilizacji niestety ginie człowiek, jako bardzo wartościowa i wymagająca szacunku istota wszechświata! Są chwile, dla których warto żyć!  Na tym, co robię nie poprzestanę, mam bardzo dużo planów. Doba czasem jest za krótka. Cały czas chcę się rozwijać. Staram się nigdy nie poddawać. Jeśli coś się nie udaje, staram się zrozumieć, gdzie był błąd i idę dalej! Patrzę na świat nieco przez różowe okulary. Nawet,  jeśli ktoś czasami twierdzi, że się nie uda, a ja jestem przekonana, że to ma sens, to działam! Tak trzeba. Na tym polega życie. Są chwile, dla których warto żyć!  Monika Mrowińska  Czytaj dalej

Naszego serca nigdy nie zabraknie!

Koło Gospodyń Wiejskich w Podgórze powstało 17 grudnia 2018 roku. Liczy 42 członków, w tym panie i panowie. Wszyscy pięknie współpracujemy, by rozwijać lokalną społeczność, promować tradycję i kulturę wiejską oraz wspierać rozwój naszej miejscowości. Wspólne chwile radość dają! Od kiedy mamy wyszykowane zaplecze kuchenne organizujemy szkolenia, bo uwielbiamy gotować! W tym roku przystąpiliśmy do programu Fundacji Biedronki pn. „Danie wspólnych chwil”, który dedykowany jest Seniorom. Przygotowując posiłki i dania dla naszych gości, wymieniałyśmy się  przepisami na potrawy. Każda nauczyła się czegoś od innej. Były to spotkania pełne wrażeń, emocji i niezapomnianych chwil, kiedy widzieliśmy radość w oczach naszych Seniorów! Byłyśmy również pomysłodawczyniami warsztatów pn'' Zakręcone w słoiku''. Zorganizowałyśmy robienie dżemów i tradycyjnego kiszenia kapusty. Najstarsze członkinie, uczyły młodsze pokolenie jak prawidłowo ukisić kapustę czy przygotować pyszne dżemy. Po warsztatach przygotowane słoiki powędrowały do najstarszych mieszkańców sołectwa Podgór (teren naszego działania), jako prezenty. Rower i Polska Ale nie tylko razem gotujemy. Wspólne chwile są dla nas bardzo ważne i dlatego wybieramy się na duże i małe wycieczki. Warszawa, Kraków, Karpacz, Kalisz i oczywiście małe wycieczki rowerowe. Chcemy w ten sposób pokazać, jakie piękne miejsca są w naszym kraju. Te bliższe i dalsze. Tym bardziej, że niektórzy z nas pierwszy raz mają taką możliwość. Okazuje się, że wspólne wycieczki dają mnóstwo radości i smaków pysznych lokalnych potraw! Mikołaj dla każdego gospodarstwa domowemu w sołectwie Czynnie uczestniczymy w  życiu Gminy Kramsk, uczestnicząc w imprezach: Dni Kramska czy jarmarki. Corocznie wyplatamy wieniec dożynkowy i często z dużym rezultatem, bo otrzymujemy pierwsze miejsca w gminie, w powiecie, a nawet trzecie miejsce na dożynkach wojewódzkich w miejscowości Siedlec. Braliśmy również udział w imprezie „Kramskie wybijanie żuru”, gdzie dostaliśmy pierwsze miejsce za pasztet z królika. Na różnych wydarzeniach kulturalnych wystawiamy swoje potrawy i ciasta, które zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem! Corocznie wykonujemy też ozdoby bożonarodzeniowe, które sprzedajemy na Jarmarku w Kramsku. W 2021 roku przygotowałyśmy kalendarz, gdzie umieściliśmy na zdjęciach nasze działania. To był prezent dla każdego gospodarstwa domowemu w sołectwie. Jesteśmy organizatorami również małych imprez. Zatańczyć można u nas na Andrzejkach i w Dzień Dziecka. No i oczywiście bardzo popularne jest u nas Święto Pieczonego Ziemniaka! Tak jak za dawnych lat, ziemianki pieczone w ognisku to wspaniały smak naszych babć i dziadków! A co w 2024 roku? Jak zawsze nadal chcemy współpracować z Ochotniczą Strażą Pożarną w Wysokiem, Centrum Usług Społecznych w Gminie Kramsk, Gminnym Ośrodku Kultury w Kramsku i Sołectwem Podgór. I mamy mnóstwo marzeń i planów! Pomysłów u nas zawsze, co niemiara! Chcielibyśmy odwiedzić nasze Morze Bałtyckie i inne zakątki naszego pięknego kraju. Dalej promować lokalną kulturę, tradycję i dziedzictwo naszych ojców. Mamy w planach organizację kolejnych spotkań edukacyjnych, warsztatów i szkoleń dotyczących różnych dziedzin, takich jak zdrowie, rolnictwo, kulinaria czy rzemiosło. Chcemy nadal był wsparciem dla Seniorów i wszystkich potrzebujących w naszej społeczności. Przekazywać im uśmiech i dobre słowo. Swoimi działaniami chcemy integrować i angażować lokalną społeczność, by ją umacniać i by zachowywać lokalne tradycje. Czy nam się uda? Zobaczymy. Jedno jest pewne, naszego serca nigdy nie zabraknie! Aneta Plecka Czytaj dalej

Z miłości do swojego regionu

Urodziłam i wychowałam się na terenie gminy Wola Krzysztoporska, która znajduje się w Polsce centralnej części zachodniej powiatu piotrkowskiego i stanowi jedną z największych gmin województwa łódzkiego. Obecnie pełnię funkcję koordynatora kół gospodyń wiejskich, jestem radną rady gminy, sołtysem sołectwa Blizin a także druhną osp i członkinią lokalnego KGW. Od dziecięcych lat interesowałam się życiem społecznym i kulturalnym w środowisku wiejskim, i już wtedy zdałam sobie sprawę, że moją pasją jest praca społeczna, że chcę być blisko ludzi, angażować się w sprawy na rzecz lokalnej społeczności. Na terenie gminy Wola Krzysztoporska działają 34 Koła Gospodyń Wiejskich i jest to największa ilość KGW w powiecie piotrkowskim. Moim zadaniem jest koordynacja kół gospodyń wiejskich tak, aby te działania poprawiały warunki życia mieszkańców wsi, upowszechniały i rozwijały kulturę ludową, a w szczególności kulturę lokalną i regionalną. Dzięki dobrej współpracy, aktywności i zaangażowaniu Pań, Koła reprezentują i promują gminę na festynach czy dożynkach, gdzie prezentują swoje wyroby rękodzielnicze, a także dają możliwość skosztowania swoich wspaniałych wyrobów kulinarnych opierających się na naturalnych regionalnych produktach. A wszystko to zgodnie z naszą tradycyjną polską kuchnią oraz recepturami naszych babć. Włodarz naszej gminy Pan Roman Drozdek wzmacnia i wspiera działalność tych organizacji. Mogą one liczyć od wielu lat na dotacje z Urzędu Gminy, które za pośrednictwem Gminnego Ośrodka Kultury, którego dyrektorem jest Pan Marcin Pawlikowski przekazywane są tym stowarzyszeniom. Dlatego ten rok pokazał wielką aktywność Pań w wydarzeniach i konkursach, jakie miały miejsce na terenie gminy i nie tylko. Nasze gminne cykliczne konkursy organizowane przez Gminny Ośrodek Kultury we współpracy ze mną to konkursy związane z tematyką Bożego Narodzenia, Wielkanocy i konkursem na najpiękniejszy wieniec dożynkowy. Z mojej inicjatywy w kalendarz uroczystości gminnych wpisało się Święto Kobiet Wiejskich, pełne pozytywnych emocji i wrażeń. Wydarzenie, które zapisze się głęboko w moim sercu ma związek z moim lokalnym kołem. 8 października br. odbył się festyn ,,Tradycyjne święto plonów Wsi Polskiej” Z mojej inicjatywy wspólnie z Paniami podjęłyśmy działania przy współpracy z Fundacją Banku PKO SA w ramach programu grantowego wsparcia kół Gospodyń Wiejskich 2023 oraz w połączeniu pomocy finansowej z ARiMR. Tematem przewodnim były tradycje i zwyczaje związane ze świętem plonów w naszym regionie. Panie przypomniały dawne techniki żniwiarskie oraz zbiory ziemniaków i innych płodów rolnych. Dzięki temu wsparciu zakupiliśmy tradycyjne stroje ludowe, które wyrażają naszą tożsamość i podkreślają dziedzictwo naszego regionu. Moje zaangażowanie wynika z miłości do regionu, w którym od wielu lat żyję. Moja działalność we współpracy z UG, GOK, Paniami z kół gospodyń skupia się na zachowaniu lokalnej tradycji ciągłości kulturowej zwyczajów. Wszyscy mamy moc sprawczą i przeistaczamy swoje spokojne wsie w miejsca aktywne, zarażają swoją aktywnością i pasją młodych mieszkańców gminy. Kamila Kaczorowska Czytaj dalej

Trwa przekierowywanie...

Trwa przetwarzanie ...

Twój kłos został poprawnie oddany!

Twój kłos został usunięty!

Wystąpił błąd podczas kłosowania. Twój kłos nie został oddany!

Plik jest zbyt duży, dozwolona wielkośc to max 10MB.

Aktualnie trwa modernizacja sklepu.
Zapraszamy już wkrótce!

Korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.

Zamknij